To nie jest tylko oddany dzisiaj szacunek kobietom, które służą w armii, a jest ich dzisiaj blisko 5 proc. w polskiej armii. To jest także przywołanie wielkiej polskiej tradycji, w której kobiety uczyły swoich mężów i synów męstwa, godności, odwagi, ale także gdy było trzeba - a niestety w polskiej historii często było trzeba - chwytały za broń - powiedział Antoni Macierewicz.
Przypomniał sylwetki płk Emilii Plater, gen. Elżbiety Zawackiej ps. "Zo", Danuty Siedzikówny ps. "Inka", Lidię Lwow-Eberle, ps. "Ewa", mjr Weronikę Sebastianowicz, ps. "Różyczka". Tych nazwisk są nie setki, tysiące. Kobiety współtworzyły zawsze polską armię tak, jak współtworzą ją dzisiaj i nie ma dla nich granic ani w specjalności, ani w szarży, ani w stanowisku. Jesteście, drogie panie, solą polskiej armii. Dziękujemy wam za to - podkreślił minister.
Zwracając się do Pęzioł-Wójtowicz, Macierewicz powiedział: wszyscy liczymy na polskie kobiety, ale także szczególnie dzisiaj liczymy na panią major, że będzie pani reprezentowała polskie kobiety w armii, działa na ich rzecz, sprawiała, by były one solą polskiej armii, by stwarzały nam wszystkim pewność bezpieczeństwa nie tylko w domu rodzinnym, ale także w tym domu, którym jest nasza ojczyzna.