Jak czytamy, w tygodniu minister zaprosił dziennikarzy na specjalne warsztaty do swojej luksusowej posiadłości w jednej z wsi w woj. zachodniopomorskim. – Elegancka hacjenda w Tucznie, w ogrodzie ludowe smętki, piękne poddasze. Cudowne miejsce (…) – pisze "Newsweek".
Jak donosi gazeta, dacza i jej wartość nie znajduje się w oświadczeniach majątkowych ministra Szyszki. – Od 11 lat podaje, że jest właścicielem stodoły. Z lektury dokumentów można by sądzić, że chodzi o budynek gospodarczy, niewiele wart. Tymczasem w rzeczywistości ta stodoła to 300-metrowa, zabytkowa dacza na atrakcyjnej działce niedaleko jeziora w Tucznie – czytamy w tygodniku. Według tamtejszych agencji nieruchomości taka posiadłość warta jest co najmniej 500 tys. złotych.
W zeznaniach podatkowych Szyszki, "stodoła" pełni funkcję mieszkalne i laboratoryjne. – Stacja D&B- taką bowiem nazwę nosi ten nico dziwny twór – nie jest nigdzie zarejestrowana, jej adresu nie sposób znaleźć (nie ma go urząd gminy), nie ma telefonu – donosi "Newsweek".
O to, gdzie i od kiedy zarejestrowano stację zapytano rzecznika ministra Szyszki. – Nigdzie. Jest to znane w wielu ośrodkach naukowych na świecie gospodarstwo domowe profesora Jana Szyszki – ucina Jacek Krzemiński, rzecznik ministra.
Zatajenie majątku w oświadczeniu to przestępstwo, za które grozi nawet do 5 lat więzienia. Gazeta zestawia sprawę daczy Szyszki z zegarkiem byłego posła PO, Sławomira Nowaka. Działacz z Pomorza nie wpisał do oświadczenia majątkowego zegarka wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nowak stanął za to przed sądem. - W przypadku wątpliwości co do majątków posłów, ich oświadczenia sprawdza CBA. Spytaliśmy biuro jakie standardowe kroki podejmuje wobec posłów, którzy ukrywają wartość majątku. Nie dostaliśmy odpowiedzi - czytamy w "Newsweeku".