To już trzeci dzień z rzędu, gdy metro warszawskie przeprowadza podobną akcję. Dziś stacja metro Dworzec Wileński przez ponad 25 minut była zamknięta dla pasażerów. Przed godziną 9 z powodu pozostawionego bagażu przeprowadzono ewakuację. Podobny scenariusz miał miejsce 21 i 22 sierpnia.

Reklama

Tym razem jednak coś ewidentnie nie wyszło, o czym donieśli nam rano czytelnicy. Na stacji zbiera się olbrzymi tłum, ludzie czekają na pociąg i nagle pojawia się komunikat "prosimy o pilne opuszczenie stacji metra". No i zaczyna się wyścig w kierunku bramek, jedni idą, jedni biegną, generalnie czuć małą panikę. Po czym pod bramkami okazuje się, że otwarte są 3 z chyba kilkunastu. Gdyby faktycznie wybuchła panika, bardziej niebezpieczne od jakiegoś potencjalnego wybuchu może być wąskie gardło tworzące się przy tych bramkach. A wystarczyłoby pewnie w systemie je odblokować, by ludzie mogli szybko opuścić ten teren - opowiada nam Damian, który był na miejscu w trakcie ewakuacji peronu. Sprawę konkluduje krótko: Na ewentualne BUM nie jesteśmy gotowi nawet na tak prostym etapie.

O przyczynę dzisiejszej sytuacji zapytaliśmy spółkę Metro Warszawskie. Na wstępie dyrektor biura prasowego Anna Bartoń zapewnia nas, że pasażerowie opuścili stację w ciągu 3 minut. Po otrzymanych zgłoszeniach dotyczących działania bramek, powiadomiliśmy serwis. W poprzednich przypadkach, w dniach 21 i 22 sierpnia, bramki umożliwiały swobodne wyjście. Równolegle przeglądamy poprawność działania wszystkich systemów i osób odpowiadających za bezpieczeństwo pasażerów na stacji - dodaje.

O komentarz poprosiliśmy też stołeczny ratusz i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Kontrole procedur i działań Metra są realizowane na bieżąco. Dzisiejsza ewakuacja nastąpiła w ciągu 3 minut. Wiceprezydent Renata Kaznowska poleciła Metru dodatkowe sprawdzenie w trybie pilnym wszystkich systemów i procedur, odpowiadających za bezpieczeństwo pasażerów - mówi nam Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza.

Sprawa już wywołuje pierwsze komentarze natury politycznej. "Na każdej stacji można otwierać bramki, np. w dni wolne od opłat za komunikację. A Metro Warszawskie nadzoruje.. Prezydent m. s t.Warszawy… " - napisał w odpowiedzi na nasz tweet informujący o zdarzeniu w metrze Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej i były rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.