- Mogę potwierdzić, że Kazimierz Sowa ma pomagać w pracy duszpasterskiej na terenie parafii św. Floriana. Ma też pozwolenie na pracę duszpasterską w Archidiecezji Warszawskiej, w zakresie wskazanym przez metropolitę kard. Kazimierza Nycza - powiedział PAP proboszcz parafii św. Floriana ks. prałat Grzegorz Szewczyk.

Reklama

Ks. Rafał Wilkołek z sekretariatu metropolity krakowskiego poinformował, że ze strony krakowskiej kurii nie jest przewidziana żadna wypowiedź na temat ks. Sowy. Również on sam nie chce się wypowiadać.

Ks. Sowa przez lata pracował w Warszawie, ale formalnie jest księdzem Archidiecezji Krakowskiej.

W kwietniu tego roku nowy metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski spotkał się z ks. Kazimierzem Sową i do końca czerwca miała zapaść decyzja o tym, jakie obowiązki po powrocie do Krakowa ks. Sowa podejmie w Archidiecezji Krakowskiej.

W międzyczasie – na początku czerwca - TVP Info opublikowała kolejne nagrania z podsłuchu w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Najprawdopodobniej dokonano ich 7 lutego 2014 r., podczas spotkania, w którym jak podała telewizja mieli uczestniczyć m.in. b. rzecznik rządu Paweł Graś, b. minister Skarbu Państwa Włodzimierz Karpiński, b. szef BOR gen. Marian Janicki i ks. Kazimierz Sowa.

Na opublikowanym przez TVP Info nagraniu słychać fragment dialogu dwóch osób - według TVP Info są to biznesmen Jerzy Mazgaj i ks. Kazimierz Sowa - którzy mówią o publikacji "Gazety Polskiej" dotyczącej biznesmena i jego wizyty w Baku. - Jurek nie polemizować... zniszczyć naprawdę, tu uważam, że nie ma się wiesz ... żadnych - mówi m.in. ks. Sowa.

Komentując tę sprawę w "Gościu Niedzielnym" ks. Sowa powiedział, że "prywatne spotkanie znajomych ma inny charakter niż relacje polityczne"; zaprzeczył, by mówił o niszczeniu "Gazety Polskiej" i wyjaśniał, że jego słowa dotyczyły czego innego. - Nie, nie. Ten fragment, który ja słyszałem, dotyczył tego, że opublikowano w "Gazecie Polskiej" jakąś nieprawdziwą informację i w tym przypadku chodziło nie o to, żeby kogoś zniszczyć w sensie fizycznym, tylko w sensie jakiejś obrony, kiedy ktoś pisze nieprawdę. I to jest ten kontekst - powiedział ks. Sowa. - To się odnosiło, z tego, co pamiętam, do tego, co napisali chyba o Jerzym Mazgaju, dotyczące jego przeszłości - dodał. Zaznaczył, że było to "spotkanie ludzi, którzy znają się prywatnie jeszcze od lat 90."