Na ławie oskarżonych znalazło się też dwóch znajomych K., oskarżonych o udział w pobiciu. Bójka miała miejsce przed rokiem w centrum Katowic.
Podczas bójki K. zranił Elwirę i jej koleżankę Annę. Kobiety doznały rozległych ran twarzy i okolic. Jak wynika z opinii biegłych, obrażenia, których doznała Elwira, nie tylko trwale ją oszpeciły, ale narażały na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Według prokuratury, K. działał z zamiarem pozbawienia jej życia.
Obrażenia drugiej kobiety - rana podbródka i przedramienia - naruszyły prawidłowe funkcjonowanie jej organizmu na dłużej niż 7 dni.
Na piątkową rozprawę przyszła jedna z okaleczonych kobiet, Elwira, która jest w procesie oskarżycielką posiłkową. - Nie wiem, jak dzisiaj potraktować jego przeprosiny. Jestem bardzo młodą kobietą, to wszystko wydarzyło się krótko po moich 18. urodzinach. Gdyby rana nie dotyczyła tak widocznego miejsca, to na pewno byłoby mi lepiej - powiedziała pokrzywdzona, odnosząc się do wyjaśnień oskarżonego. Wyraziła przekonanie, że mogła zginąć, gdyby została trafiona rozbitą butelką w inne miejsce. Dodała, że przez ostatnie miesiące bardzo cierpiała.
W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2017 r. dwie pokrzywdzone wraz ze znajomymi - kobietą i dwoma mężczyznami - w centrum Katowic spotkali wracających z dyskoteki trzech oskarżonych. Jak relacjonowała w sądzie Elwira, K. podszedł do nich, prosząc o ogień. Po chwili objął jedną z koleżanek, mówiąc, że "ona idzie z nim". Gdy jeden z kolegów dziewczyny stanął w jej obronie, K. uderzył go w twarz i wrócił do swoich kolegów. Po chwili wrócili wszyscy trzej i choć jeden z oskarżonych mówił, że nie chce mieć z tym nic wspólnego, zaczęła się bójka – mówiła pokrzywdzona.
Jak relacjonowała, dziewczyny krzyczały, żeby mężczyźni przestali się bić. Zauważyła rozbitą butelkę w rękach K. Po chwili poczuła uderzenie i ból, a później – kiedy trójka mężczyzn uciekła – zauważyła krew na rękach, kurtce, butach i ziemi. Po chwili okazało się, że raniona została też jej koleżanka.
Po tym, jak prokurator Artur Ott odczytał akt oskarżenia, sąd przesłuchał oskarżonych. - Chciałbym bardzo, ale to bardzo przeprosić obecną tu pokrzywdzoną. Bardzo tego żałuję, nie wiem, dlaczego tak się stało. Zrozumiem to, jeśli ona nie przyjmie moich przeprosin – oświadczył przed sądem 27-letni K., który jako jedyny spośród oskarżonych jest aresztowany.
Twierdzi, że w trakcie bójki rozbił butelkę po piwie tylko po to, by wystraszyć przeciwników. - Nie chciałem tą butelką nikogo skrzywdzić, tym bardziej dwóch dziewczyn, których nie znałem – podkreślił. Oskarżony twierdzi, że wymachiwał butelką i przypadkowo uderzył jedną z dziewczyn, zranienia drugiej nie pamięta.
Sebastian K. został oskarżony o usiłowanie zabójstwa i równocześnie spowodowanie trwałego zeszpecenia u jednej z pokrzywdzonych oraz spowodowanie obrażeń ciała u drugiej z młodych kobiet. Odpowiada także za pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia - rozbitej butelki - dwóch mężczyzn, znajomych pokrzywdzonych kobiet. Może za to grozić nawet dożywocie. Od maja 2017 roku jest aresztowany – jeszcze przed zarzutami w sprawie zranienia kobiet był w areszcie w związku z innym przestępstwem. Już wcześniej był karany.
Dwaj inni mężczyźni objęci tym samym aktem oskarżenia odpowiadają natomiast za pobicie kolegów pokrzywdzonych kobiet. Grozi im kara pozbawienia wolności do lat trzech. Adrian O. przyznał przed sądem, że brał udział w bójce, ale jego zdaniem atakowała druga strona, on się tylko bronił. Twierdzi, że nie widział, jak jego kolega okaleczył kobiety, a dowiedział się o tym dopiero z telewizji i poszedł wtedy na policję.
Dawid D. powiedział, że nie przyznaje się do udziału w bójce. Jak wyjaśniał, to on czuł się zaatakowany – jeden z mężczyzn próbował go uderzyć, on sam nie zadawał ciosów, widział też, jak ktoś bije Adriana. Podkreślił, że też zgłosił się na policję, gdy dowiedział się o tym, co naprawdę się stało. - Pewnie gdybym wtedy wiedział, że któraś z dziewczyn jest ranna, od razu zadzwoniłbym na pogotowie - zapewnił.
Sprawa odbiła się na Śląsku szerokim echem. Do zatrzymania sprawców przyczyniły się same pokrzywdzone, które do poszukiwań wykorzystały media społecznościowe.
Następną rozprawę zaplanowano na 20 marca.