Arcybiskup Jędraszewski
W sprawie słów o "tęczowej zarazie", które abp Marek Jędraszewski wypowiedział podczas mszy świętej z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, wpłynęło 19 zawiadomień - poinformował PAP w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej Janusz Hnatko. Większość z nich złożyły osoby prywatne, dwa wpłynęły od stowarzyszeń walczących z zachowaniami ksenofobicznymi i rasistowskimi.
Sprawa dotyczyła słów metropolity, wypowiedzialnych 1 sierpnia w bazylice Mariackiej. Podczas kazania abp Jędraszewski podkreślił, że to z powstańczych mogił narodziła się wolna Polska. Trzeba było długo na nią czekać (...) Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa - powiedział.
Prokuratura nie uznała, by te słowa nosiły znamiona czynu zabronionego i odmówiła wszczęcia postępowania przygotowawczego w tej sprawie. Jak dodano, ustawodawca w katalogu ochrony "pomija ochronę z uwagi na orientację seksualną".
W informacji przesłanej PAP argumentowano, że słów hierarchy "nie sposób rozpatrywać" przez pryzmat zapisów Kodeksu karnego o tym, że karze podlega osoba, która sprowadza niebezpieczeństwo na innych ludzi.
Wskazano, że niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia osób LGBT, które miałoby zostać sprowadzone na nie wskutek słów, które padły w czasie kazania, jest "abstrakcyjne i nieokreślone, i nie wystąpiły przy tym okoliczności szczególnie niebezpieczne".
W informacji czytamy również, że nie można także mówić, by zachowanie arcybiskupa "zawierało elementy poniżające, lekceważące czy też obelżywe wobec przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych".
Wyjaśniono też, że interpretacja słów arcybiskupa Jędraszewskiego przez przedstawiciela Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, jakoby metropolita "propagował faszyzm, stosując retorykę, którą stosowali naziści, odczłowieczając ludzi skazanych na masowe prześladowanie i eksterminację, jest za daleko idąca".
Prokuratura zaznaczyła, że uroczystość kościelna i wygłoszone w jej trakcie kazanie były "oddaniem czci" powstańcom warszawskim i samej stolicy - "jako walczącym z faszyzmem".
Słowa abp. Jędraszewskiego komentowano w przestrzeni publicznej. Odniósł się do nich m.in. prezydent Andrzej Duda, który w rozmowie z Polsat News powiedział, że nie ma żadnych wątpliwości, iż metropolita "ma ogromny szacunek do człowieka". Zresztą chyba nikt w to nie wątpi - zaznaczył prezydent. Według niego hierarcha mówił "o pewnym ideologicznym starciu". I rzeczywiście ze swojego punktu widzenia - filozofa opowiedział się w tym ideologicznym sporze w sposób zdecydowany - powiedział Andrzej Duda. Powtórzył, że w słowach abpa Jędraszewskiego chodziło o "o ideologię, a nie o ludzi".
Duchownego krytykowali z kolei politycy opozycji. Lider Wiosny Robert Biedroń w związku z atakami na uczestników I Marszu Równości w Białymstoku napisał list do papieża Franciszka, w którym przekazał "wyrazy głębokiego zaniepokojenia faktem, że przedstawiciele Kościoła Katolickiego w Polsce gloryfikują stosowanie przemocy". Nawiązał w nim także do słów abp. Jędraszewskiego.
Jako pierwsze informację o tym, że prokuratura nie wszczęła śledztwa w sprawie słów abp. Jędraszewskiego, podał portal RMF24.