Radość rodziców zamieniła się w trudne do wyobrażenia cierpienie. Zadowolenie lekarzy w heroiczną walkę o drugiego z braci, Brajana. Marcin Różek, ojciec bliźniąt urodzonych w środę w Bydgoszczy, nigdy nie zapomni tej rozmowy... Nad ranem zadzwonił jego telefon, ktoś smutnym głosem poinformował go, że jeden z jego synków, Alex, umarł po długiej reanimacji. Jednocześnie rozpoczęła się walka o życie Brajana. W chwili gdy "Fakt" zamykał wydanie gazety, trwała skomplikowana i nieoczekiwana dla lekarzy operacja rozdzielenia syjamskich bliźniąt.

Godzina 24 (noc z czwartku na piątek)

Dr Piotr Korbal, ordynator oddziału intensywnej opieki medycznej noworodków bydgoskiego szpitala Biziela, odbiera w swoim domu telefon. Musi natychmiast pojawić się w szpitalu. Stan urodzonych w środę bliźniąt syjamskich, Brajana i Aleksa, nagle się pogorszył.
Korbal błyskawicznie jedzie do szpitala. Bada bliźniaki. Aleks, chłopiec przyrośnięty czółkiem do swojego brata, ma poważne problemy z oddychaniem. To bardzo niepokojący objaw. Ordynator podejrzewa kłopoty z krążeniem, być może wrodzoną wadę serca.
Jednocześnie widać, że chłopcy są ze sobą zrośnięci silniej, niż wynikało to z pierwszych przeprowadzonych badań. Kryzys u Aleksa natychmiast wywołuje pogorszenie u Brajana. Prawdopodobnie bliźniacy mają jednak wspólne naczynia krwionośne. Już wiadomo, że operacja rozdzielenia będzie wyjątkowo skomplikowana.

Noc pomiędzy godziną 1 a 6 nad ranem

Teraz jednak nikt nie myśli o samej operacji. Najważniejszą sprawą jest reanimacja Aleksa. Stan chłopca jest coraz gorszy. Trwają gorączkowe konsultacje, badania. Wersja z wrodzoną wadą układu krwionośnego zaczyna się potwierdzać. Być może powodem komplikacji jest zwężenie aorty i tętnic. Słabo wykształcone płuca nie dają rady z dostarczaniem Aleksowi odpowiedniej ilości tlenu. Chłopiec powoli się dusi...

Ranek pomiędzy godziną 6 a 8

Lekarzom po wielu wysiłkach udaje się zażegnać pierwszy kryzys. Stan Brajana i przede wszystkim Aleksa wraca do normy. Dla lekarzy to jednak dopiero początek pracy. Wciąż szukają przyczyn wcześniejszego załamania.

Godzina 9

Niestety, u Aleksa następuje kolejny kryzys. I tym razem jest o wiele poważniejszy. Konieczna jest kolejna reanimacja chłopca. Lekarze bacznie obserwują też, co dzieje się z jego bratem.

Około godziny 10

Do szpitala Biziela przyjeżdżają specjaliści z akademickiego szpitala Jurasza. Ci sami, którzy w optymistycznej wersji mieli za dwa tygodnie rozdzielać braci. Stan Aleksa jest bardzo poważny. Lekarze prawdopodobnie już wtedy zdają sobie sprawę z tego, że chłopca nie da się uratować.

Godzina 10.15

Aleks umiera. Lekarze zrobili wszystko, co było w ich mocy. Ale maleńki Aleks umiera. Lekarze podejmują decyzję - operacja rozdzielenia musi zacząć się natychmiast! Odbędzie się w szpitalu Jurasza.

Godzina 10.20

Lekarze wiozą karetką obu braci do szpitala Jurasza. Tam czeka już zespół operacyjny. Zabieg będzie niezwykle trudny. Musi być przeprowadzony natychmiast, bez przygotowujących szczegółowych badań. Nie ma na nie czasu, sytuacja jest podbramkowa. Jedyną szansą Brajana na przeżycie jest odcięcie go od martwego brata. Ryzyko - gigantyczne i trudne do oceny. Neurochirurdzy muszą działać prawie na ślepo, bez wstępnych badań. Szanse na przeżycie Brajana lekarze oceniają jako małe...

Godzina 11

Ojciec chłopców Marcin Różek czeka na jakiekolwiek wieści przed salą operacyjną. Jest już po wstępnej rozmowie z lekarzami. Przygotowali go na to, że wszystko może się zdarzyć. Jest wstrząśnięty, ale stara się tego nie okazywać. Teraz musi być silny. Kilkanaście minut później już wie, że operacja potrwa wiele godzin. Lekarze prosili, aby dowiadywał się czegoś o godz. 14. Marcin Różek wraca do szpitala Biziela. Tam jest bardziej potrzebny, musi wesprzeć załamaną mamę chłopców, Sylwię Nawrocką. Tu pod salą już w niczym nie pomoże. Teraz wszystko w rękach Boga i neurochirurgów...

Godzina 14

Nadal nic nie wiadomo. Operacja rozdzielenia trwa. Wciąż jeszcze wszystko może się zdarzyć. W szpitalu Jurasza w wielkim napięciu wszyscy czekają aż drzwi sali operacyjnej się otworzą. To jednak nie następuje. Ojciec chłopców dostaje kolejny sygnał od zespołu operacyjnego - może cokolwiek będzie wiadomo po godz. 15. Trwa walka o Brajana. Mama chopców tonie we łzach. Wciąż nie może dojść do siebie po informacji, że Alex nie żyje. Oczekiwanie na wiadomości o stanie Brajana staje się nie do zniesienia. Marcin cały czas trzyma ją za rękę. Modlą się cicho.

Godzina 15

Nadal żadnych wieści. Ojciec wzdycha z rezygnacją. Wychodzi przed szpital, zapala papierosa. Może to choć na chwilę ukoi napięte do granic możliwości nerwy. Najgorsze dla niego jest to, że nie może pomóc, nic nie może zrobić. Czeka.






















Godzina 18.30
Drzwi Sali operacyjnej wreszcie się otwierają. Koniec. Sama operacja rozdzielania trwała ok. 4 godzin. Dr Andrzej Prokurat uspokaja ojca bliźniaków. "Operacja najprawdopodobniej się udała. Stan Brajana jest poważny, ale stabilny. Najbliższe 48 godzin zdecyduje o wszystkim" - mówi medyk. Ojciec chłopców jest uszczęśliwiony, dzwoni do narzeczonej. "Sylwia, chyba się udało!" - krzyczy ze łzami w oczach do słuchawki. Ale początkowo nie ma zgody na zobaczenie Brajana. W końcu jednak lekarze na moment wpuszczają ojca.

"Chciałbym za pośrednictwem Faktu bardzo podziękować wszystkim lekarzom, którzy uratowali Brajanka. Bardzo podziękować, wręcz na kolanach! Wszystkim lekarzom, pielęgniarkom, które przyczyniły się do tego, że choć jeden z naszych skarbów ocalał. Jesteście wielcy!" - mówi Marcin Różek.