Wiele wolnych miejsc pracy w dużych miastach to nisko płatne stanowiska w handlu czy usługach. Nie przynoszą one dochodu pozwalającego na wynajęcie lokum czy codzienne dojazdy. Po odjęciu dodatkowych kosztów pracownikowi, który w hipermarkecie zarobi netto 1000-1200 zł, zostanie w kieszeni co najwyżej 500 zł.

Reklama

To mniej niż zasiłek dla bezrobotnych. "W tej sytuacji nie opłaca się wychodzić z domu. 500 zł da się zarobić, choćby na czarno, w każdym miejscu Polski" - mówi Michał Boni, szef doradców premiera Donalda Tuska.

Rząd chce to zmienić. Jeśli jego plany wejdą w życie, od przyszłego roku każdy bezrobotny, który znajdzie posadę w innej gminie, powiecie czy województwie, dostanie dofinansowanie w wysokości co najmniej zasiłku dla bezrobotnych, czyli dziś 532 zł brutto. To ma zrekompensować koszty dojazdów i zachęcić do pracy w nowym miejscu.