"Jestem w kompletnym szoku. Dwadzieścia minut przed katastrofą pożegnałem się z nimi. Wysiadłem podczas międzylądowania w Poznaniu. Pożegnałem się z kolegami. Nawet mi do głowy nie przyszło, że robię to po raz ostatni" - mówi "Super Ekspressowi" wstrząśnięty dowódca 2. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu, generał Włodzimierz Usarek.

"To byli moi przyjaciele, wśród nich dowódcy polskich jednostek lotniczych. Proszę nie pytać o nazwiska. Ich rodziny czekają na wiadomości. Wierzą, że wrócą do domu" - dodaje. Do domu nie wróci już generał Andrzej Andrzejewski. Cztery lata temu cudem uniknął śmierci, gdy jego samolot trafiony rakietą spadł do morza. Tym razem nie miał szans. Zostawił dwie córki i żonę.

"Zginęli ludzie, nie szukajmy winnych" - wzywa na antenie radia ZET generał Włodzimierz Usarek. "Taka sytuacja nie powinna i nie miała prawa się zdarzyć. Służby momentalnie powiadomiły mnie o wypadku. Dowiedziałem się o tym 5 minut po tragedii. Nie wierzę w to, co się stało. Wierzę, że ci ludzie jeszcze żyją" - dodaje.