Skończyło się na postępowaniu sprawdzającym. Śledczy przeczytali książkę Jana Grossa i doszli do wniosku, że przestępstwa nie ma. Dlatego Prokuratura Rejonowa w Krakowie-Krowodrzy odmówiła wszczęcia śledztwa.
Prokuratorzy analizowali publikację Grossa od początku stycznia. Sprawdzali, czy "Strach" godzi w polską rację stanu oraz czy znieważa Polaków.
Historyk na 360 stronach swojej książki pisze, że w Polsce po II wojnie światowej było społeczne przyzwolenie na antysemityzm, bo wielu Polaków w czasie okupacji zagrabiło mienie ofiar Holokaustu i bało się, że Żydzi zażądają zwrotu majątków.
Sam autor stwierdził, że gdyby wszczęto śledztwo, byłby to skandal. "Jeśli jednak rzeczywiście zostanę wezwany do prokuratury, to nie będę uciekał, stawię się na wezwanie" - tłumaczył wtedy w mediach.
Książka w USA ukazała się latem zeszłego roku. Już wtedy grupa prawicowych senatorów żądała ścigania Grossa za "znieważenie Narodu Polskiego". Ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking zapowiadał zbadanie sprawy i "ewentualne skierowanie aktu oskarżenia".