Szymon Niemiec, diakon Wolnego Kościoła Reformowanego, poczuł się urażony tym fragmentem orędzia, w którym na tle zdjęć z gejowskiego ślubu prezydent mówił o zapisach Karty Praw Podstawowych na temat małżeństwa: "Inny przepis Karty, poprzez brak jasnej definicji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, może godzić w powszechnie przyjęty w Polsce porządek moralny i zmusić nasz kraj do wprowadzenia instytucji społecznych sprzecznych z moralnymi przekonaniami większości społeczeństwa".

Reklama

Niemiec powołuje się na sondaż sprzed dwóch lat, według którego 60 procent Polaków zgadza się na przyznanie homoseksualistom praw zbliżonych do praw małżeńskich. A do tego dodaje, że tak naprawdę ta sprawa nie należy do kompetencji instytucji unijnych.

Wniosek? Niemiec przekonuje, że słowa prezydenta "są nieprawdą i godzą w dobre imię osób homoseksualnych pozostających w trwałych związkach partnerskich". Sam działacz twierdzi, że orędzie odebrał jako atak na niego i próbę poniżenia go w oczach opinii publicznej.

A jutro do Polski przyjeżdża inny gej oburzony orędziem Lecha Kaczyńskiego. Brendan Fay, którego ślubne zdjęcia znalazły się w wystąpieniu prezydenta, wystąpi w programie "Teraz My" w TVN. Wcześniej zapowiadał, że przyjedzie, by przekonywać polskiego prezydenta do tolerancji dla homoseksualistów.