Zdaniem Macierewicza eksplozja była efektem zamierzonego działania.
W piątek w Telewizji Republika Macierewicz powiedział, że w próbkach z wraku "materiał wybuchowy został znaleziony przez laboratoria polskie, ale także przez laboratoria jednego z naszych sojuszników w ramach NATO".
Próbki zawierają, jak się okazało, na wewnętrznej stronie metalowego poszycia samolotu ślady materiałów wybuchowych, i to nie tylko trotylu, ale RDX – materiału, który był i jest używany przez różnych lewackich i postkomunistycznych terrorystów – powiedział Macierewicz. Dodał, że substancja po zmieszaniu z innymi materiałami wybuchowymi daje "straszliwe efekty".
Postawił zarzut, że w badaniach prowadzonych w 2012 r. dopuszczono się "manipulacji". Według Macierewicza przy badaniu foteli "odkryto wtedy bardzo wiele materiałów wybuchowych, ale w protokole została tylko zidentyfikowana grupa nitro", nie uwzględniono obecności innych materiałów wybuchowych.
Ta manipulacja miała olbrzymie znaczenie dla okłamania opinii publicznej polskiej i międzynarodowej – dodał przewodniczący podkomisji. Według niego dopiero przekazanie próbek po 2015 roku zagranicznym laboratoriom "pozwoliło stwierdzić jednoznacznie i ostatecznie, że zidentyfikowano (…) materiał wybuchowy w miejscach, gdzie są także ślady fali wybuchowej".
Eksplozja tego typu nie mogła być przypadkiem, musiała być zaplanowana i przeprowadzona przez kogoś, kto chciał zabić polską elitę narodową – powiedział Macierewicz. Telewizja Republika przedstawiła animację pokazującą dwie eksplozje – w skrzydle i w centropłacie, w pobliżu salonki.
To oznacza, że sprawa dramatu smoleńskiego zostaje wyjaśniona. To eksplozja zniszczyła ten samolot – stwierdził Macierewicz.
W czerwcu przewodniczący podkomisji powołanej przy MON do ponownego zbadania katastrofy zapewnił, że raport, uwzględniający także finansowe aspekty działania podkomisji, zostanie udostępniony opinii publicznej "w najbliższym czasie". Jak zaznaczył, nie został on jeszcze opublikowany "z powodu sytuacji zdrowotnej i społecznej". Pytanie o koszty utrzymania podkomisji smoleńskiej i jej skład osobowym uznał za próbę ataku na te osoby.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154 z delegacją udającą się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.
Państwowa komisja badająca okoliczności katastrofy ustaliła, że przyczyną było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy braku widoczności, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154. Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Ponadto w raporcie wskazano m.in. na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku.
Tezę o serii wybuchów, w tym w lewym skrzydle i kadłubie, zawierał opublikowany w kwietniu 2015 r. raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego.
W lutym 2016 r., kiedy Macierewicz był szefem MON, została powołana podkomisja do ponownego zbadania tragicznego wydarzenia. W styczniu 2018 r. nowy minister obrony Mariusz Błaszczak powołał Macierewicza na przewodniczącego Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego z 10.04.2010 r. w Smoleńsku.