Funkcjonariusze lubelskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali podejrzanych na polecenie prokuratora z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. Śledztwo, w związku z którym usłyszeli zarzuty dotyczy płatnej protekcji.
"Zatrzymania miały miejsce na terenie Warszawy, Skarżyska-Kamiennej, Lublina, Gdańska, Sopotu, Krakowa i Tarnowa. Następnie przeprowadzono szereg przeszukań, w trakcie których zabezpieczono materiał dowodowy celem wykorzystania w toku dalszych czynności procesowych" – przekazał PAP Wydział Komunikacji Społecznej CBA.
Jak przekazał PAP Dział Prasowy PK, pięć zatrzymanych osób usłyszało zarzuty powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych, w tym m.in. w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków we Wrocławiu, Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, u Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu Delegatura w Jeleniej Górze. Przestępstwa miały mieć miejsce w 2018 roku.
"Obiecywali podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu spraw w zamian za korzyści majątkowe, osobiste lub ich obietnice" – podała PK. Zgromadzone dotychczas dowody wskazują, że przyjęli ponad 70 tysięcy złotych łapówek. Mieli też żądać 5 proc. zysków od załatwienia wielomilionowych kontraktów budowlanych.
Zarzuty usłyszały także trzy osoby, które udzieliły korzyści majątkowych w zamian za pośrednictwo w załatwieniu spraw lub kontraktów. Jest to pierwsza realizacja w tym postępowaniu. Planowane są kolejne czynności.
Jak ustaliła PAP, wśród zatrzymanych osób są były doradca samoobrony Piotr P. i jego żona Anna P., jedna z kobiet, które oskarżyły Andrzeja Leppera o molestowanie w tzw. seksaferze w "Samoobronie".
Wśród podejrzanych mógł znaleźć się także naukowiec z Dolnego Śląska, ale mężczyzna zmarł przed zebraniem całości materiałów w śledztwie. Z informacji przekazanych PAP przez osobę znającą kulisy tego postępowania wynika, że podejrzani o powoływanie się na wpływy mamili profesora załatwieniem pozwoleń na przekopywanie lasów państwowych. Liczyli, że mężczyzna wyznaczy miejsce, w którym, według jego wiedzy, miały znajdować się skarby skradzione w czasie II Wojny Światowej przez III Rzeszę. "Spodziewali się osiągnąć zysk w zakresie 100 milionów złotych" – ustalono.
CBA i prokuratura nie wykluczają dalszych zatrzymań w tej sprawie.