Jeden z Polaków skorzystał na parkingu w miejscowości Klin koło Moskwy z pomocy dwóch rosyjskich kierowców przy drobnej naprawie swego tira. Potem Rosjanie zaprosili Polaków do swojego samochodu na alkohol - informuje Radio ZET. Wszystko działo się 6 marca.
Polscy kierowcy mieli wypić tylko sto gramów wódki i zaraz stracili świadomość. Nazajutrz jeden z nich został znaleziony martwy w swoim samochodzie. Był związany za ręce i nogi i miał kaptur na głowie. Jego samochód został nietknięty.
Drugi Polak został uprowadzony. Bandyci wywieźli go do lasu. Kiedy się ocknął, usłyszał że z kapturem na głowie ma iść przed siebie w las i się nie oglądać, bo zginie. Polak dotarł do pobliskiej wsi. Tam pomogli mu jej mieszkańcy.
Sprawę tajemniczego morderstwa i porwania bada już rosyjska milicja. Do miejscowości Klin wyjechał też już polski konsul z Moskwy i specjalna grupa dochodzeniowa z rosyjskiego resortu spraw wewnętrznych.
Ciężarówki prowadzone przez Polaków należały do różnych firm, ale kierowcy trzymali się razem na drodze. Każdy prowadził swoją ciężarówkę z innym ładunkiem.