Przed rozpoczęciem procesu dziennikarze zapytali się "polskiego Fritzla", czy przyznaje się do gwałcenia córki. "Nie, nie" - zapewnił mężczyzna i wszedł na salę rozpraw.
Akt oskarżenia obejmuje wielokrotne gwałty na córce z użyciem przemocy i gróźb, psychiczne i fizyczne znęcanie się nad rodziną oraz wykorzystywanie stosunku zależności. Wraz z 46-letnim Krzysztofem B. na ławie oskarżonych zasiądzie trzech innych mężczyzn, w tym jego brat. Zarzucono im udział w najściu na dom narzeczonego córki, do którego kiedyś uciekła maltretowana i gwałcona dziewczyna.
>>>Polski sąd nie skazałby Fritzla tak szybko
Ze względu na charakter sprawy sąd całkowicie utajnił proces. Biorąc pod uwagę dobro rodziny, a zwłaszcza nieletniego syna oskarżonego, w śledztwie prokuratura odmówiła mediom zgody na pokazywanie wizerunku i danych Krzysztofa B.
Gehenna dziewczyny rozpoczęła się, gdy miała 14 lat. Była przetrzymywana i krępowana w pomieszczeniu, z którego była wyciągana klamka. Pierwsze dziecko urodziło się w lutym w 2005 roku we wrocławskim szpitalu, a drugie w 2007 roku w szpitalu w Siemiatyczach. Córce w szpitalu towarzyszył ojciec. Kobieta mówi teraz, że ojciec zmusił ją, aby zrzekła się praw do dzieci.
>>>Wstrząsające wyznania córki pedofila
We wrześniu zeszłego roku dziewczyna zgłosiła się na policję w towarzystwie swojej matki. Opowiedziała o gwałtach, więzieniu i przemocy, które trwały od momentu, gdy skończyła 14 lat.
Ojciec próbował uciec, kiedy policja zaczęła śledztwo. Rozpoczęto ogólnopolskie poszukiwania, które zakończyły się ujęciem mężczyzny w Siedlcach. Podczas przesłuchania po zatrzymaniu milczał i nie przyznawał się do zarzutów. Policja ustala, czy matka mogła wiedzieć o tragedii. Wiadomo też, że dziewczyna chodziła do szkoły i ukończyła gimnazjum.