Koncert ma się odbyć 15 sierpnia, w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. "Organizacja koncertu tego dnia to prowokacja. Rani to nasze uczucia religijne. Poza tymwystępy Madonny są antychrześcijańskie" - mówi Krzysztof Zagozda z Katolickiego Stowarzyszenia Unum Principium, które zainicjowało protest.

Wtóruje mu ks. Stanisław Małkowski, dawny kapelan warszawskiej "Solidarności", który także zaangażował się w akcję. "Winnych tego przedsięwzięcia trzeba ujawnić. Kościół i naród powinien z mocą protestować: non possumus!" - napisał duchowny w specjalnym apelu.

Komitet protestacyjny zbierze się po raz pierwszy w przyszłym tygodniu. "Będziemy robić wszystko, aby nie dopuścić do tego skandalicznego wydarzenia" - mówi Marian Brudzyński, niezależny radny sejmiku województwa mazowieckiego, który zasiądzie we władzach komitetu. "Wywołamy moralne powstanie warszawskie" - dodaje Brudzyński.

Plan jest prosty: podpisy pod pismem protestacyjnym zebrane pod kościołami zostaną przesłane do organizatorów koncertu i sponsora głównego - firmy Allegro. Od szefa MSWiA Grzegorza Schetyny i władz samorządowych organizatorzy akcji zażądają z kolei odwołania imprezy. "Jeśli to nie poskutkuje, będzie pikieta podczas koncertu. Zagłuszymy Madonnę" - grozi Brudzyński.

Szanse na sukces mają jednak niewielkie. O zmianie terminu koncertu nie ma mowy, a władze Bemowa, na terenie którego odbędzie się impreza, zapowiadają, że nie dopuszczą do przerwania występu.

Rozpalone nastroje tonuje prowincjał warszawskich jezuitów o. Dariusz Kowalczyk. "15 sierpnia to wcale nie jest zły dzień na koncert. Przecież można pójść najpierw do kościoła, a potem się bawić" - mówi duchowny.

"Takiego sprzeciwu można było się spodziewać" - komentuje Krzysztof Łęcki, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. "Wszędzie tam, gdzie popkultura styka się z religią, dochodzi do protestów. A w przypadku Madonny skandal jest wpisany w niemal każdy jej występ" - dodaje.

Przeciwko koncertom piosenkarki protestowano już wielokrotnie, zawsze bez rezultatu. Najbardziej kuriozalny przeprowadził 63-letni ksiądz katolicki z Amsterdamu. W 2006 roku, próbując zapobiec występowi piosenkarki w tym mieście, zadzwonił na policję z informacją, że na stadionie, gdzie miał się odbyć, podłożono bombę. Sprawcę szybko wykryto, bo... dzwonił z własnego domu.













Reklama