>>>Noc przed katastrofą wybiło czujniki metanu

Część ekspertów już wcześniej podejrzewała, że w kopalni doszło również do wybuchu metanu. Dziś te przypuszczenia potwierdził prezes WUG. "Najprawdopodobniej to był zapłon i w wyniku zapłonu nastąpił wybuch metanu. Możemy tak dzisiaj powiedzieć dlatego, ponieważ mamy informacje od ratowników górniczych jakie skutki są w wyrobiskach. Skutki raczej wskazują na to, że wybuch metanu był" - powiedział Piotr Litwa w Polskim Radiu Katowice.

Reklama

>>>Ściana w kopalni miała być likwidowana

Prezes nie wykluczył, że duża ilość metanu w feralnym wyrobisku mogła wiązać się z tzw. metanową pułapką. To sytuacja, w której nagle i niespodziewanie uwalnia się duża ilość metanu, ukrytego w skałach. Do takich zdarzeń dochodziło np. w ubiegłym roku w kopalni "Sośnica-Makoszowy", a kilkanaście dni temu w kopalni rud miedzi "Rudna" w Polkowicach. Cztery lata temu gwałtowny wyrzut metanu i skał miał też miejsce w kopalni "Zofiówka".

>>>Metan w kopalni mógł się pojawić nagle

Dziś w kopalni "Wujek-Ślaśk" po raz pierwszy zbierze się powołana przez prezesa WUG komisja, która ma wyjaśnić przyczyny katastrofy. Litwa ma nadzieję na szybkie przeprowadzenie wizji lokalnej w rejonie katastrofy. Jednak nie należy spodziewać się tego dzisiaj - na miejscu katastrofy wciąż panują trudne warunki. "Wczoraj mieliśmy jeszcze problemy w dwóch tematach: w dalszym ciągu były podwyższone stężenia metanu, ponieważ doszło do zniszczenia urządzeń wentylacyjnych na dole i ratownicy muszą to odtworzyć, po drugie, zbyt wysoka temperatura" - mówi prezes WUG.

Piotr Litwa skomentował równiez doniesienia medialne mówiące o wykręceniu przez kogoś czujnika metanowego. Jego zdaniem nie ma tu nic sensacyjnego. "W ramach prowadzonej akcji ratowniczej jej kierownik nakazuje wymianę czujnika z uszkodzonego na sprawny technicznie, a ten uszkodzony nakazuje, żeby wywieźć na powierzchnię, by zabezpieczyć go do badań" - wyjaśnił prezes, zaznaczając, że w sztabie akcji cały czas przebywa przedstawiciel nadzoru górniczego, który o wszystkim wiedział. Czujnik został przyniesiony przez ratownika do sztabu akcji i przekazany policji" - mówi Litwa.