Co można powiedzieć o tęsknocie ministra Legutki za przedwojennym polskim inteligentem? Ma być wskrzeszony jak hibernatus z Europy Wschodniej i przemawiać po łacinie, zawstydzając tym włoskojęzyczny Watykan? Po następnych wyborach nowy minister oświaty, na przykład wybitny fizyk jądrowy, i tak przekopie program szkolny.

Reklama

Uczniowie od zerówki będą konstruować elektrownię atomową. Dlaczego na losy kraju muszą wpływać czyjeś obsesje i prywatne fobie? Giertych odrzucił finansowany przez UE projekt poprawy nauczania z powodu jednego zdania mówiącego o konieczności zniżania głosu przez nauczycieli.

Taki ton wprowadza mózg w stan relaksu - fal alfa, co ułatwia przyswajanie wiedzy. Giertych uznał chyba, że częstotliwość alfa jest zarezerwowana dla Ducha Świętego i lepiej europejskie fundusze przekierować na uczelnię Rydzyka.

Kiedy zrozumiemy, że oświata jest zbyt ważna, by zajmowali się nią ograniczeni w kompetencjach i kadencjach politycy? Mianują posłusznych sobie ministrów, którzy opłacają sztab ekspertów racjonalizujących ich wszelkie niedorzeczności.

Reklama

Edukacja nie powinna zależeć od polityków, ale od fachowców. Konieczna jest nadrzędna instytucja realizująca wieloletni program edukacji niezależnie od politycznej koniunktury. Zatrudniająca ludzi o najnowocześniejszej wiedzy na temat pedagogiki. Pedagogiki zajmującej się rozwojem, a nie wpychaniem dzieci w przedwojenne i przedewolucyjne formaty.

Nie zaznało najmłodsze pokolenie wojennej jatki, niech polegnie w mundurach na maturze - profesor Legutko uważa egzamin dojrzałości za zbyt łatwy. Prawdopodobnie nasze dzieci biorą za mało korepetycji i środków uspokajających. Tak przywykliśmy do majowych horrorów, że spokojnie czekamy, aż nasze pociechy dorosną i z dumą wyprawimy je w maturalny bój. Ale czy to ma być egzamin dojrzałości?

Zdarza mi się zajmować w wakacje szwedzkimi dziećmi. Pocieszam je, gdy tęsknią za szkołą. Jest to dla nich najbardziej przyjazne miejsce, bardziej niż dom. Szwedzka młodzież niemówiąca po łacinie, ale za to po angielsku, wyedukowana seksualnie w ocenie ministra Legutki ubrana skandalicznie… półnaga i potargana osiąga jedne z najlepszych wyników w międzynarodowych testach.

Reklama

W Szwecji myśli się o twórczym potencjale dziecka, a nie tresurze pozwalającej doskoczyć do coraz wyżej podnoszonej poprzeczki matury. Zamiast egzaminu dojrzałości sprawiedliwa ocena punktów wypracowanych latami. Na każdym etapie można je nadrobić i dostać się na wymarzony kierunek. Nawet gdyby się było absolwentem liceum zakładania alarmów czy jeżdżenia na deskorolce.

Tamtejsze szkoły nie produkują przedwojennych inteligentów. Przygotowują normalnych ludzi do nowoczesnego życia, w którym najważniejsze są kompetencje. I nikt nie zrozumiałby tam internetowego wpisu: "Dziadek dostaje ubecką emeryturę, ojca jeszcze nie zlustrowali, a mnie wsadzili w mundurek".