Świadek napadu na kantor w Gronowie dostał policyjną ochronę - donosi radio ZET. To wina pomyłki policjantów. Nie dość, że do mediów rozesłali portret mężczyzny w kominiarce, jako portret pamięciowy poszukiwanego, to na tych zdjęciach było jeszcze imię i nazwisko świadka. Władze komendy wojewódzkiej Olsztynie twierdzą, że to wina pracownika wydziału prasowego.

Reklama

Błędy policji znalazły się pod lupą prokuratury. Wyjaśnień w sprawie pomyłek zażądali śledczy z Elbląga.