W pewnym sensie naród ten jest ogarnięty pragnieniem, by wreszcie się udało indywidualnie, jak i wspólnie. Po dwóch stuleciach, w których polityka kochanych sąsiadów wstrzymywała rozwój tego kraju, Polacy wreszcie robią to, czym wszyscy Europejczycy zajmują się najchętniej: uczą się, pracują, budują domy - pisze "Welt am Sonntag" w artykule o wschodnim sąsiedzie Niemiec.

Reklama

Podkreśla, że wszystko to dzieje się zgodnie z regułami znanych z oszczędności szwabskich pań domu, bo dzięki hamulcowi zadłużenia w konstytucji Polski solidna polityka gospodarcza funkcjonuje niemal sama z siebie.

Gazeta pisze o pozytywnych przemianach, jakie zaszły w Polsce w minionym dwudziestoleciu. Wskazuje m.in., że Polska zamierza zainwestować w ciągu dekady 24 mld euro w energetykę, a także w obronność. Według "Welta" w Polsce liczba osób studiujących w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców jest niemal dwa razy większa niż w Niemczech. Autor przyznaje jednocześnie, że okrzyki bojowe w polskiej polityce wydają się jednak bardzo niedojrzałe.

Kto myśli, że swój rozwój Polska zawdzięcza przede wszystkim środkom unijnym, myli się ogromnie. Od 1995 r. realne dochody polskiego państwa potroiły się. Dziś (...) unijne pieniądze stanowią jedną siódmą budżetu państwa, przy czym trafiają do innych odbiorców niż szczebel centralny. Dużo większy był efekt psychologiczny: Ponieważ projekty unijne podlegają współfinansowaniu, kraje beneficjenci często mobilizują swoje ostatnie rezerwy - pisze "Welt am Sonntag".

O drugim sąsiedzie Niemiec, Francji, gazeta pisze bardziej krytycznie. Francuzi już dobrą chwilę żyją pięknymi wspomnieniami o dobrej reputacji, którą zyskali dzięki stworzeniu rzeczy, które już od dawna nie wychodzą im przyzwoicie: cafe au lait, demokracji i charakterystycznych samochodów - ocenia "Welt am Sonntag.

Dodaje, że do tradycji francuskiej polityki należy obarczanie poprzedniego rządu odpowiedzialnością za katastrofalną sytuację. W sumie prowadzi to do tego, że od ponad 30 lat żadnemu rządowi nie udało się przedłożyć zrównoważonego budżetu. Mniej więcej od tego czasu francuska gospodarka stale toczy się w dół - ocenia gazeta.