Pozew w tej sprawie trafił już do spółki Urma, która wydaje tygodnik "Nie". Sprawę ma rozpatrywać Sąd Okręgowy w Warszawie.

Chodzi o materiał opublikowany w tygodniku "Nie" tuż przed świętami wielkanocnymi. Był tostenogram rzekomo podsłuchanych rozmów szefa rządu m.in. z Grzegorzem Schetyną czy Romanem Koseckim. Występował w nich również Aleksander Kwaśniewski i jego żona oraz Lech Wałęsa. Wszystkich "podsłuchano" w czasie meczu Polska-Ukraina na Stadionie Narodowym.

Reklama

Oto niewielki fragment "nagrań": (Grzegorz Schetyna rozmawia z Donaldem Tuskiem o Lechu Wałęsie) S: - Ale czapkę przyodział. I wciąż z tym tabletem. W szpitalu nago zdjęcia, klata w Miami, jakieś małpie cyrki… T: - Technologia nie dla każdego. Jak ta z Poznania od teatru, y… no, chuja papieża…

Redakcja tydzień później przyznała, że tekst był żartem z okazji prima aprilis. Jednak Kancelaria Premiera zareagowała natychmiast. W związku z publikacja Dziennika Cotygodniowego "Nie" pod tytułem "Tusk na podsłuchu" informujemy, ze przytoczone w artykule rozmowy (m.in. pomiędzy D. Tuskiem, a G. Schetyna, R. Koseckim i A. Kwaśniewskim) nie miały miejsca - napisano wówczas w oświadczeniu.

W pozwie zaś reprezentująca Tuska radca Magdalena Witkowska napisała: W ocenie powoda cała treść artykułu oraz jego kontekst miały poniżyć go w oczach opinii publicznej i wywołać przekonanie, że premier sprawujący władzę w Polsce jest osobą pozbawioną zasad etycznych. W pozwie domaga się zamieszczenia przez "Nie" przeprosin na łamach portali Nie.com.pl, Gwizdek24.se.pl oraz Pudelek.pl.

- Nie rozumiemy, dlaczego mamy przepraszać premiera akurat na Pudelku. Nie przypuszczaliśmy, że premier przegląda takie portale - dziwi się Kuchanny.