Po ostatnich cypryjskich wydarzeniach związanych z Melexami i dwoma posłami PiS nie obawiam się- bo narazie nie ma ku temu przesłanek - wychodzić na polskie ulice. Incydent ten nie wypłynie również na rezygnację z przemieszczania się sejmowymi korytarzami. Nadal więc pozostajnę osobą ufną i ewentualne podobne zagrożenia niespodziewanego rajdu nie zmuszą mnie do tego, bym musiał przestać funkcjonować w życiu publicznym.

Reklama

Co do szukania rzekomych winnych medialnego rozkręcenia tego incydentu i znajdowania ich wśród jakichś rosyjskich spiskowców, to zaczynam się obawiać, że niebawem w ślad za tym podąży inne ostrzeżenie. Będzie ono zresztą równie prawdopodobne jak intryga rosyjska - o konflikcie zbrojnym.

Wśród coraz nowszych doniesień dotyczących tematu posłów Karskiego, Zbonikowskiego i rozbitych Melexów na Cyprze jedyna pociecha w tym, że wszystko miało miejsce w greckiej części Cypru, ponieważ w wymiarze militarnym Grecja mimo wszystko jest słabsza od Turcji. Mam więc nadzieję, że zdarzenie posłów nie wywoła jednak konfliktu zbrojnego.