Na IPN pasą się od lat nie tylko politycy. Z dowalania żyje sobie także wielu dziennikarzy i publicystów. Choćby fakt, że w pewnym wielkim koncernie, gdzie zwolniono 300 osób, nie poleciała ani jedna osoba działająca na tym jakże ważnym odcinku ideologicznego frontu.

Reklama

Prekursorem, wprawdzie nieskutecznym, był senator SLD Ryszard Jarzembowski. Chwalca Gwardii Ludowej i PPR jako pierwszy zaczął zwalczać Instytut. Nikt nie jest jednak prorokiem w swoim kraju, więc Jarzembowski odszedł w polityczny niebyt. Zostawił jednak żwawych epigonów.

Oto dwa świeże cytaty o IPN: "To historyczni szalbierze, polityczne lizusy, moralne oraz intelektualne pierwotniaki . IPN stał się partyjną przybudówką, od dawna szkodzi Polsce". To pierwszy, a oto drugi: "Instytut, który kiedyś nazwałam Instytutem Prześladowań Narodu, bo tam wybiórczo są te teczki brane, a teraz myślę, że lepsza jest nazwa Instytut PiS-owskiej Nienawiści , powinien być zlikwidowany".

Pierwszy wygłosił Stefan Niesiołowski, a drugi Joanna Senyszyn. Śmiało można by zamienić ich autorów, bo różnica między obu wypowiedziami jest żadna. Zresztą autorzy nie zorientowali by się w tej zamianie, bo dziś okazuje się, że mówią to samo o Instytucie.

Reklama

Co się takiego stało, że Niesiołowski mówi Senyszyn, a Senyszyn Niesiołowskim? Pewnie to, że w Polsce dziś słowa nie mają już większego znaczenia. Każdy plecie, co chce. To do pewnego stopnia zrozumiałe (choć nie akceptowalne) - Niesiołowski i w mniejszym stopniu Senyszyn są figurantami we własnych partiach. Jedyne co mogą robić to gadać, gadać, gadać. Szczęśliwie do tej pory realnych konsekwencji ich gadania nie było.

Jest jednak tak, że wobec IPN stosuje się - co zauważył mój redakcyjny kolega Piotr Zaremba - język nienawiści. Proszę w takie wypowiedzi wstawić dowolną inną instytucję lub osobę. Małe ćwiczenie - w jednym z wywiadów Niesiołowski nazwał IPN "instytucją kłamstwa, nienawiści i podłości". Wyobraźmy sobie, że ktoś jego partię nazywa organizacją "kłamstwa, nienawiści, podłości" albo jego samego "politycznym lizusem, historycznym szalbierzem, moralnym i intelektualnym pierwotniakiem". Głosom protestu nie byłoby końca. A nawet najbardziej oszalały harcownik PiS-u nigdy nie posunął się tak daleko w inwektywach. Także Niesiołowski takimi wyzwiskami nie obrzucił samego PiS-u.

Napisałem kilka zdań wyżej, że Niesiołowski jest figurantem we własnej partii. W sensie realnych decyzji tak jest. Jednak jest jej twarzą. Jako wicemarszałek i stały bywalec programów telewizyjnych i radiowych. Chodzi tam jako reprezentant PO, nie osoba prywatna. Zresztą ciekawe co będzie mówił, gdy Platforma na kolejnym zakręcie politycznej walki zacznie inaczej mówić o Instytucie? Bo Senyszyn przynajmniej w tej kwestii jest konsekwentna.