Bardzo dobrze, że Trybunał się tym zajął, bo mógł uznać, że to nie jest jego kompetencja. Przyznał tym samym, że to spór o charakterze konstytucyjnym. Orzeczenie rozstrzyga, kto jest szefem delegacji polskiej podczas spotkań Rady Europejskiej i czyje stanowisko jest zobowiązujące. Wskazał, że to szef rządu reprezentuje stanowisko Polski.

Reklama

Kamiński: To prezydent wygrał

TK stwierdził, że prezydent też może jechać. Ale jest pytanie, w jakim charakterze? Czy ma tam być po to, by tylko być? By słuchać? Czy być decydentem w tych sprawach? Oczywiście tu nie da się rozstrzygnąć jednoznacznie, więc różne będą teraz komentarze. PiS będzie twierdziło, że to rozstrzygnięcie na ich korzyść, my, że odwrotnie. Jednak gdy odsuniemy ten spór polityczny na bok, to ewidentnie jest tak, że premier ma być osobą wiodącą. Nie znaczy to jednak, że premier będzie lekceważył stanowisko prezydenta. Nie wydaje mi się, by w oparciu o to orzeczenie prezydent miał aspirować do roli człowieka, który jest szefem delegacji.

>>> TK: Prezydent może jechać, ale premier rządzi

Reklama

Liczę na to, że dzięki orzeczeniu unikniemy gorszących sporów. To jednak zależy od ludzi. Dziś spór między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem jest do pewnego stopnia sporem osobistym. Ale powtórzę, że szefem delegacji, reprezentantem Polski jest premier. Mam nadzieję, że nikt więcej nie będzie podważał jego roli.