Zarzuty dla rosyjskich kontrolerów są jedynie zarzutami symbolicznymi - mówi specjalista prawa międzynarodowego Piotr Schramm. Jego zdaniem, nawet jeśli są dowody na winę rosyjskich kontrolerów, to Federacja Rosyjska nigdy tych osób nie wyda Polsce, by mógł ruszyć proces. Jak twierdzi ekspert, jest to spowodowane skomplikowaną sytuacją polityczną na świecie. Poza tym Rosja prawdopodobnie będzie zaprzeczać, by kontrolerzy doprowadzili do jakiegokolwiek sprowadzenia niebezpieczeństwa. Prawnik przekonuje, że decyzja polskich śledczych na pewno wpłynie na pogorszenie relacji z Federacją Rosyjską i możemy spodziewać się reakcji. Będzie prawdopodobnie dochodziła do bardzo szkodliwych dla Polski wniosków - być może zarzuty będą stawiane urzędnikom, którzy organizowali wizytę.
Piotr Schramm nie wierzy, że śledztwo i bieg śledztwa jest niezależny od kalendarza politycznego. Jego zdaniem prokuratura już dużo wcześniej mogła tę sprawę zakończyć.


Reklama

Podobnie przewiduje ekspert prawa międzynarodowego doktor Paweł Kowalski z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. Wyjaśnia on, że wydanie Polsce obywateli Rosji jest bardzo mało prawdopodobne. Zauważa, że z reguły obowiązuje zasada, iż państwo nie wydaje swoich obywateli. Teoretycznie, w wypadku międzynarodowej współpracy organów sprawiedliwości, pracowników lotniska można osądzić w Rosji. Wszystko zależy jednak od dobrej woli ze strony rosyjskiej. Kowalski przypomina, że postępowanie w sprawie katastrofy smoleńskiej nadal toczy się w Rosji. Jego zdaniem, polski raport nie będzie miał na nie większego wpływu. Wyjaśnia, że Rosjanom na rękę jest przedłużanie swojego śledztwa, gdyż utrudnia to sprowadzanie do Polski wraku Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Dlatego też, nie należy spodziewać się, że tamtejsi biegli zareagują na dzisiejszy raport Prokuratury Wojskowej.

Prokuratura wojskowa zapowiedziała postawienie zarzutów dwóm Rosjanom z obsługi lotniska w Smoleńsku. Pierwszemu z nich zarzuca się sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa w ruchu powietrznym, a drugiego oskarża się o nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu powietrznym. Śledczy poinformowali o uruchomieniu międzynarodowej procedury zmierzającej do przestawienia Rosjanom zarzutów i przesłuchaniu ich w charakterze podejrzanych. Prokuratura zastrzegła, że do tego czasu nie będzie informować o szczegółowych zarzutach i posiadanych dowodach.

Śledczy zdecydowali też o zmianie zarzutów dla dwóch osób funkcyjnych z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Chodzi między innymi o złą ocenę warunków atmosferycznych oraz niewłaściwe wyznaczenie składu załogi. Poinformowano też, że do katastrofy przyczyniły się także niewłaściwe działania załogi TU-154, jak nieuprawnione obniżenie lotu w warunkach złej widoczności oraz brak komendy odejścia na drugi krąg. 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do katastrofy Tupolewa, którym leciał między innymi prezydent Lech Kaczyński. Zginęli wszyscy obecni na pokładzie, w sumie 96 osób.

ZOBACZ TAKŻE: Wina za Smoleńsk nie tylko po polskiej stronie. Będą zarzuty>>>