Opublikowane przez RMF zapisy rozmów pilotów i pasażerów lotu do Smoleńska mogły wyglądać tak, jak sugerują udostępnione nagrania - ocenia Robert Zawada.

Reklama

Specjalista dodaje, że wielu pilotów, którzy śledzili stenogramy, już od dawna mówiło o chaosie w kokpicie i o tym, że prawdopodobnie do końca był tam Dowódca Sił Powietrznych. Jego zdaniem, treść nagrań nie wpłynie znacząco na końcowe ustalenia. Może jedynie w jakimś stopniu usprawiedliwić postępowanie załogi, na którą mogła być wywierana presja.

Robert Zawada zaznacza, że przy takich warunkach, jakie panowały 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, w momencie lądowania w kabinie pilotów nie powinien przebywać nikt spoza załogi samolotu.