Poza tym - jak wskazywał Krzysztof Liedel - do eksplozji doszło w momencie, gdy przy stacji miał się rozpocząć pokojowy marsz protestacyjny przeciwko polityce władz wobec kurdyjskich rebeliantów na południowym wschodzie Turcji. Jak mówił ekspert, dodaje to sprawie wątek polityczny, co uprawdopodobnia przyjętą przez tureckie władze wersję, że był to zamach.

Reklama

Według ostatnich doniesień, w eksplozji zginęło co najmniej 30 osób, a ponad 120 zostało rannych. Polski konsul w Ankarze Piotr Sławiński powiedział, że na razie nie ma informacji, by wśród poszkodowanych byli Polacy.