Prosił pan, by nie pytać o politykę. Ani mi to w głowie było, tymczasem pan już mówił o polityce.
Paweł Domagała: Ja tylko odniosłem się do przedziwnych, absurdalnych zarzutów. Wybuchła g…oburza, bo w jednej z prostszych piosenek, które napisałem, czyli „Weź nie pytaj”, pojawił się zwrot „Nie chcę żyć polityką / Kiedy tłumy na mieście / Ja córkom zrobię jeść”.
„Mieście – jeść”, rym bardzo dobry, tylko trochę niedokładny.
Nie ma nic gorszego niż rymy w piosenkach… A wracając do tej g…oburzy, to…
Oskarżono pana i panu podobnych, że jesteście oportunistami, jeśli nie pisowcami.
A wie pan, że tłumacząc się, zacytowałem pana z wywiadu dla „Kultury Liberalnej” i powiedziałem, że jestem dezerterem z wojny polsko-polskiej?
A naprawdę nim pan jest?
Naprawdę. Nigdy się nie angażowałem w politykę, poza tym, że chodzę na wybory, choć zastanawiam się, czy to ma sens.
Pewien wójt przegrał jednym głosem.
No tak, wtedy to miało sens. U mnie ma mniejszy.
To na kogo pan głosuje?
W samorządowych byłem poza Warszawą i nie mogłem wziąć udziału. A na prezydenta Polski… Wyłączył pan to?
Wyłączam.
Na…
Nie! Naprawdę?!
Serio.
Uwaga dla redakcji: redaktor Mazurek umarł, a wywiad dokończyła kelnerka.
Poprzednio pana dobiłem i kończył przypadkowy przechodzień.
To niemożliwe, że pan tak głosował! Nie znam absolutnie nikogo, kto by głosował na tego człowieka.
Ja też nie… (śmiech) On sam też pewnie nie spotkał nigdy swojego wyborcy. A tak poważnie, to ja cały czas powtarzam, że nie mam żadnych szczególnych kompetencji, by mówić ludziom, jak mają żyć czy zajmować się polityką. Nie znam się na tym, to nie moja sprawa i tyle.