DGP: 4 czerwca w Gdańsku będzie wydarzeniem politycznym?
Aleksandra Dulkiewicz: Wszystkich państwa zachęcam do lektury programu dostępnego na stronie: 2019gdansk.pl. Wyraźnie w nim widać, że to jest święto. Po śmierci pana prezydenta Pawła Adamowicza, kiedy odczytałam jego list do polskich samorządowców, wcześniej już przygotowany, zastanawialiśmy się, jak nazwać te obchody. Bardzo świadomie zdecydowaliśmy się na sformułowanie „Święto Wolności i Solidarności”. To ma być wydarzenie otwarte dla wszystkich obywateli. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy aktywni w życiu obywatelskim, czy działamy w jakiejś organizacji, czy interesujemy się kulturą, czy uczestniczymy w bieżącej debacie. Chcemy być razem i cieszyć się swoją obecnością. Nadawanie temu wydarzeniu etykiety „polityczne” jest już kwestią indywidualnego odbioru każdego z nas. Dla mnie jest to przede wszystkim święto dla każdej osoby, której drogie są wartości, takie jak wolność, solidarność, demokracja, poszanowanie rządów prawa, ojczyzna, barwy biało-czerwone i unijne. Każda taka osoba znajdzie na tym święcie swoje miejsce.
To jak w takim razie traktować to, że w trakcie tych obchodów przedstawiona ma być złożona z 21 punktów deklaracja, w której ponoć znajdzie się postulat zniesienia zakazu łączenia mandatu samorządowego z senatorskim? Wpisuje się to w doniesienia o kandydowaniu wielu znanych lokalnie samorządowców do Senatu, który – w razie przegranej opozycji w jesiennych wyborach – miałby się stać takim buforem blokującym PiS.
Praca nad tezami, które mają nam, samorządowcom, pozwolić na udoskonalanie lokalnego samorządu, wciąż trwa. Dziś nie potrafię powiedzieć, czy taki lub inny postulat się pojawi. Uważam, że te kwestie muszą być szeroko przedyskutowane. Do zrealizowania postulatu, o którym pan wspomniał, potrzebna jest jeszcze zmiana konstytucji. Idea, by Senat miał podobną konstrukcję jak w Niemczech – gdzie jest to izba namysłu, w której zasiadają przedstawiciele samorządu – jest od wielu lat w Polsce dyskutowana. Być może będzie to jedna z tez szykowanej deklaracji, ale dzisiaj nie chcę tego rozstrzygać. W przyszłym roku obchodzimy 30-lecie polskiego samorządu. To dobry moment do podsumowań i wdrażania zmian. Widzimy chociażby to, że problemy edukacyjne, ciągłe dopłacanie z lokalnych budżetów do systemu oświatowego, wkrótce zabiją polski samorząd, jeśli nic diametralnie się nie zmieni.
Reklama
A co z tym mitycznym „Ruchem 4 Czerwca”?
Nic mi nie wiadomo, by miał być powołany jakiś ruch polityczny. Najczęściej czytam o tym w gazetach. To, co na pewno w Gdańsku się wydarzy, to próba powrotu do korzeni i wartości, które już przywołałam. To próba odbudowy polskiej wspólnoty narodowej, otwartej na drugiego człowieka. Świętujemy właśnie 15-lecie naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Szalenie bliskie jest mi określenie „zjednoczeni w różnorodności”. Bardzo bym chciała, by Polska była właśnie takim krajem.
Kto ważny pojawi się na gdańskich obchodach?
Dla mnie każda osoba, która pojawi się w ciągu tych 11 dni Święta Wolności i Solidarności w Gdańsku, będzie ważna. A jednymi z najważniejszych będą wolontariusze pracujący przy tym wydarzeniu, którzy przyjeżdżają z całej Polski, by wspólnie cieszyć się tym, co Polska osiągnęła na przestrzeni ostatnich 30 lat.
Zapytam w takim razie inaczej. Jacy polityczni liderzy pojawią się na tych obchodach?
Na dziś mogę powiedzieć, że mamy potwierdzenie od trzech byłych prezydentów RP i pięciu byłych premierów.
Donalda Tuska również?
Jest byłym premierem, więc naturalnie znalazł się wśród zaproszonych. Będzie z nami także pani komisarz Elżbieta Bieńkowska. Odbyliśmy też spotkanie z przedstawicielami Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego – Henrykiem Wujcem i Januszem Steinhoffem. Szacują oni, że może przybyć ok. 70 członków OKP. Tak więc do Gdańska zjadą postacie niezwykle ważne historycznie i politycznie. Poza tym będzie wielu samorządowców i liderów organizacji pozarządowych.
Planowane jest jakieś przemówienie Donalda Tuska?
Tak, jest planowane wystąpienie przewodniczącego Tuska.
Będzie ktoś z obozu rządzącego?
Zaprosiliśmy wszystkich prezydentów RP, wszystkich premierów, wszystkich marszałków Sejmu i Senatu.
To były pisemne zaproszenia?
Listy podpisane przez skromnego samorządowca z północnej Polski.
Dostaliście już jakąś odpowiedź?
Jeszcze nie, ale do samego wydarzenia jest jeszcze trochę czasu. Spokojnie czekamy.
Jak wyglądają ustalenia z „S” i panem Guzikiewiczem? Dogadaliście się jakoś?
Co mielibyśmy ustalać z panem Karolem Guzikiewiczem?
Trochę skomplikował wam przygotowania, zgłaszając zgromadzenie cykliczne 4 czerwca na pl. Solidarności w Gdańsku. Tam, gdzie wy chcieliście świętować.
Na razie jesteśmy w procedurze odwoławczej od decyzji wojewody, który zezwolił panu Karolowi Guzikiewiczowi na zorganizowanie zgromadzenia cyklicznego. Procedura przewiduje, że odwołanie kieruje się do MSWiA. Do postępowania przyłączył się także rzecznik praw obywatelskich. Czekamy na rozstrzygnięcie, ja kilkakrotnie rozmawiałam o tej sprawie z panem Karolem Guzikiewiczem. Nie wiem, na ile był świadomy, robiąc to, co zrobił, ale jego wniosek spowodował taką, a nie inną decyzję wojewody. Mnie pan Karol Guzikiewicz powiedział, że „trochę się zapędził”. Dlatego poradziłam mu, że jeśli rzeczywiście tak czuje, to niech wycofa swój wniosek i sprawa będzie zamknięta. Nie chcę, by zabrzmiało to nonszalancko, ale my robimy swoje. Plac Solidarności jest dla każdego. To miejsce, plac i historyczna brama stoczni numer 2 są obdarzone Znakiem Dziedzictwa Europejskiego. Rada Europy, przyznając to wyróżnienie, uznała, że to ważne miejsce dla tożsamości europejskiej. Nie może być tak, że jedna grupa próbuje to miejsce zawłaszczyć.
Nie próbowaliście nadać tym obchodom rangi państwowej? Spróbować dogadać się z rządem?
Chyba trudno, by to samorząd organizował święto państwowe? Gdy rząd pomniejszał o 3 mln zł dotację dla Europejskiego Centrum Solidarności, rozmawiałam z ministrami Piotrem Glińskim i Jarosławem Sellinem. Pytałam, czy rozumieją, że przed nami 30-lecie wyborów czerwcowych i że te pieniądze miały służyć przygotowaniu uroczystości jubileuszowych. Odpowiedzieli, że będą przygotowywać obchody.
Tylko że w Warszawie.
Ich prawo. To nie jest pytanie do mnie, czy rocznica powinna być świętem państwowym, czy nie. Wiem, że grupa posłów i senatorów próbuje przygotować inicjatywę ustawodawczą, by 4 czerwca był świętem państwowym. Ale nie wiem, czy im się powiedzie. Chcę jednak, by było jasne – nasze obchody i to święto nikogo nie wykluczają. Nikt na bramkach nie będzie pytał: „Czy wierzysz w niezależny sąd, konstytucję i wartości stojące u podstaw Unii Europejskiej?”. Nasz program jest dla każdego, został stworzony w duchu wartości.
Jest pani spokojna o wynik Koalicji Europejskiej? Mimo połączenia sił opozycji, w sondażach ciągle gonią one Zjednoczoną Prawicę. W dodatku PiS zaczął wdrażać projekty z wyborczej piątki, czyli sięga po arsenał, którego żadna opozycja nie ma. Do tego teraz zaczyna się licytować z opozycją na to, kto jest większym euroentuzjastą.
Tyle że ten euroentuzjazm PiS pojawił się raptem kilka tygodni temu. Moim zadaniem, a także innych samorządowców, jest działanie na rzecz udziału Polaków w majowych wyborach. Nie wiem, jaki będzie wynik wyborów. Licznym udziałem w wyborach obywatele powinni potwierdzić swoją przynależność do rodziny europejskiej. Bardzo bym chciała, by KE te wybory wygrała, bo to jest ugrupowanie, które próbuje łączyć różne proeuropejskie siły i kompetencje wielu doświadczonych kandydatów.
Ale przyzna pani, że samo zjednoczenie opozycji nie okazało się ciosem nokautującym dla PiS.
Obudzimy się 27 maja i zobaczymy, jak będzie.