Jeśli PD wystartuje do Parlamentu Europejskiego samodzielnie, wiele nie ugra, a jeśli kogoś odrobinę osłabi, to raczej Platformę. Jeśli wystartuje na listach PO, może ją wzmocni, choć także minimalnie.

Współtwórcą nowej polityki - odrzucenia ucentrawiającego lewicę sojuszu z demokratami - jest Sławomir Sierakowski. Młody lewicowy intelektualista ma pewnie nadzieję na bardziej wyrazisty kurs na obronę biednych i odrzucenie ekonomicznego liberalizmu.

Nie mam jednak dla Sierakowskiego i idącego za nim Olejniczaka dobrych wieści. W oczach wielu Polaków lewica pozostaje formacją obrony liberalnej transformacji, i to z pozycji nomenklaturowego biznesu. Sierakowski tego wizerunku łatwo nie zmaże, bo jest on w części prawdziwy. Gdy traci na znaczeniu starcie ludzi dawnej PRL z dawną "Solidarnością", ta etykieta staje się coraz większym obciążeniem.

Dziś dla ludzi aspirujących do klasy średniej wiarygodniejsza jest PO. Dla słabych i wykluczonych zaś lewica nie stała się wystarczająco pociągająca, a jej przekaz - klarowny. W pamięci pozostaje liberalna polityka ekip Millera i Belki, o aferach korupcyjnych już nie wspominając. Wyrazistych pomysłów prospołecznych nie widać. Na dokładkę ani Sierakowski, ani Olejniczak nie jawią się jako politycy "ludowi". Ten pierwszy jest inteligenckim teoretykiem, drugi - typem miękkiego liberała, cokolwiek by mówił i robił.

Możliwe, że w najbliższych latach lewica będzie się kojarzyła głównie z dwoma tematami: propagowaniem swobód obyczajowych i skrajnie euroentuzjastyczną postawą. Pierwszy na razie w Polsce słabo chwyta za serca. Co do tego drugiego, przekaz kradnie Platforma. Wymachiwanie Kartą praw podstawowych to zbytni szczegół, aby poruszył proeuropejskich wyborców.

Dochodzi kłopot z przywództwem i doprawdy nie wiadomo, kogo polecać lewicy. Kwaśniewskiego, który pogubił się i chce schodzić ze sceny? Olejniczaka, nieznanego wyborcom, co wykazały ostatnio sondaże? Czy Jerzego Szmajdzińskiego, który przy całej zręczności staje się dinozaurem? Pozostałością poprzedniej epoki, styku PRL z III Rzeczpospolitą.

Lewicowcom pozostaje czekać na lepsze czasy. Pocieszać się, że lewica jest obecna w całej Europie, więc i u nas przyjdzie jej czas. Z tej perspektywy rozstanie się z demokratami to tylko taktyczny epizod, ważny dla SLD-owskiego aparatu. Dylemat, czy polska lewica powinna być bardziej centrowa, blairowska, czy bardziej radykalna, "sierakowska", nie ma dziś wielkiego znaczenia.