Media, oczywiście, nie pokażą nigdy tego, co najważniejsze. Przykład? Kto z państwa dowiedział się, że wczoraj, gdy złożono wniosek o odwołanie ministra Jacka Rostowskiego...
...na sejmowej ścianie pojawił się ognisty napis: „Mane, Tekel, Fares”. Strach blady! Poruszony premier zawołał najmędrszych interpretatorów tajemnych znaków.
Jarosław Kaczyński tak powiedział: – Dla każdego jest oczywiste, że słowa te oznaczają pseudonimy wysoko ustawionych w obecnej władzy byłych funkcjonariuszy szatańskich służb. Wiem, kim jest „Tekel”, i domyślam się „Faresa”, ale nie mogę powiedzieć.
Ale nie przekonał. Zaczęto wołać Napieralskiego, ale ten wyłgał się, że komórki zapomniał, a to dlań jakby zapomnieć języka w gębie. Pawlak zapadł się pod ziemię. I gdy mróz serca posłów taki ścisnął, że hej, spokojnie odezwał się minister finansów: – Wielce szczęśliwe przesłanie to jest, chociaż pokrzywione wskutek krzywizn czwartego wymiaru.„Mane” znaczy, że my nie odczujemy kryzysu. „Tekel” – minister wzniósł oczy ku niebu – że Teraz, K..., Lepiej się żyje, wszystkim. A „Fares” – od leseferyzmu przecież: pozwólcie działać, a będzie OK.
– Jesteś wspaniały – wzruszył się premier i z nową odwagą ruszył reformować finanse publiczne.