Sikorski podkreślił w Polsat News, że Polskę powinien satysfakcjonować fakt, że byliśmy w centrum rozmów o obsadzie unijnych stanowisk: przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej. "Te zabiegi o polski głos świadczą o tym, że nasza waga gatunkowa w Unii rośnie" - ocenił minister.
Polska domagała się specjalnej procedury selekcyjnej dla kandydatów na szefa unijnej dyplomacji. Warszawa chciała, aby po konsultacjach dwustronnych, przewodnictwo UE ujawniało listę kandydatów, którzy prezentowaliby siebie i swoją wizję sprawowania urzędu, a potem po dyskusji następowałoby głosowanie większością kwalifikowaną.
"Ja osobiście uważam, że UE powinna być co najmniej tak demokratyczna jak Watykan, a wiemy, że w Watykanie Duch Święty działa za pośrednictwem głosowań i dobrze wybiera" - mówił Sikorski. Jego zdaniem, polska propozycja była dobra, ale Unia "jeszcze do tego nie dojrzała".
Sikorski pytany był również, czy będą kolejne kroki dyplomatyczne w sprawie rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych, przeprowadzonymi we wrześniu w pobliżu Polski. Minister nie chciał odnosić się do tego tematu, tłumacząc, że "nie chciałby podgrzewać atmosfery". Poinformował jedynie, że ma rozmawiać w najbliższych dniach z sekretarzem generalnym NATO Andersem Foghem Rasmussenem. "Ale to jest sprawa sojusznicza" - dodał.
Podkreślił jednocześnie, że Polska chce mieć z Rosją dobre stosunki i pracuje nad ich poprawą. "Uważam, że już sporo osiągnęliśmy. Powinniśmy umieć grać na różnych fortepianach" - ocenił Sikorski.
W środę ambasadorowie państw NATO wyrazili zaniepokojenie rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami wojskowymi w pobliżu Polski. Podkreślono, że ćwiczenia te kłóciły się z lepszymi obecnie stosunkami NATO z Moskwą.
Ćwiczenia "Zachód-2009" należały do największych manewrów rosyjsko-białoruskich od rozpadu ZSRR, zaplanowano je w celu przećwiczenia współdziałania armii Rosji i Białorusi w odpieraniu agresji z kierunku zachodniego. Sikorski powiedział tydzień temu, że rosyjskie manewry w pobliżu polskiej granicy są niepokojące i wystosował w tej sprawie list do sekretarza generalnego NATO.
Szef MSZ pytany był też o sprzeciw nowego niemieckiego ministra spraw zagranicznych Guido Westerwelle wobec wejścia Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Niemiecki minister tłumaczył to chęcią dobrych stosunków z Warszawą.
Zdaniem Sikorskiego, to pokazuje, iż sporo można osiągnąć dobrymi stosunkami z Berlinem, a nie tylko "tupaniem i odgrażaniem", tak jak by to chciała robić opozycja, szczególnie w relacjach z Niemcami.
"To, że nowy minister spraw zagranicznych Westerwelle rozumie naszą wrażliwość, mówi o tym, że ta nowa instytucja ma służyć pojednaniu i że osoba, która głosowała przeciwko uznaniu naszej wspólnej granicy, temu nie służy, to nas bardzo cieszy, bo to pokazuje wrażliwość niemiecką na nasze argumenty i jest - wydaje mi się - potwierdzeniem słuszności naszej polityki" - zaznaczył minister.
Sikorski podkreślał też, że Polska chce mieć bardzo dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i jest znaczącym ich regionalnym sojusznikiem, szczególnie w sferze bezpieczeństwa. "Mam wrażenie, że w ostatnich miesiącach nastąpiło bardziej realistyczne podejście do tego, jak Stany Zjednoczone cały czas nas traktowały, w tym sensie, jaką możemy stanowić - jako kraj średniej wielkości - wartość dla supermocarstwa" - mówił Sikorski.
Według niego, dzisiaj możemy być takiej średniej wagi sojusznikiem USA. Jak opowiadał, gdy do niego dzwoni szef Narodowej Rady Bezpieczeństwa USA gen. James Jones, to rozmawia z nim razem z Hiszpanią, Włochami i Turcją. "Czyli takiej solidnej drugiej lidze i myślę, że to jest to naturalne dla nas miejsce" - powiedział Sikorski.