"Fakt" dotarł właśnie do unikalnych zdjęć egzotycznej żony Jana Rokity z czasów, kiedy była mała. I co się okazuje? Że nie taki diabeł straszny, jak go malują - pisze dziennik.

Nelly Rokita urodziła się 26 czerwca 1957 roku w Czelabińsku na Syberii. Jej ojciec Aleksander, z pochodzenia Niemiec, trafił tam z Gruzji. Stalinowskie władze zesłały go przymusowo w głąb Rosji. Tam na świat przyszła Nelly i jej brat Zygmunt. "Co pamiętam z tego okresu? Smutne miasteczko i czarną od brudu rzekę Miass" - mówi "Faktowi" żona niedoszłego premiera z Krakowa.

Reklama

Jej ulubioną zabawką był w tych czasach samochód-wózek, do którego wsiadała i jeździła po całym domu. Stąd wzięła się jej późniejsza miłość do motoryzacji. Zaszczepił ją w niej ojciec Nelly, kierujący na co dzień zakładem samochodowym. "Bardzo szybko nauczyłam się jeździć prawdziwym autem. Jestem samochodziarą" - mówi dziś doradczyni prezydenta ds. kobiet.

Gdy Nelly Rokita miała 9 lat, jej rodzina przeniosła się do Frunze (obecnie Biszkek) w dalekiej Kirgizji. Tam dziewczynka chodziła do szkoły podstawowej. I zaczęła sprawdzać się jako prawdziwa społecznica. "Byłam przewodniczącą szkoły oraz szefową tzw. komnaty Lenina. Było to miejsce, w którym leżały pamiątki po Leninie. Odbywały się tam spotkania, na których słuchaliśmy jego wykładów i opowieści o nim" - wspomina.

Właśnie z osobą Lenina wiążą się jej pierwsze polityczne doświadczenia. Jako 10-letnia dziewczynka, chodząca do szkoły w Kirgistanie, nie mogła zrozumieć fascynacji Leninem, jaka tam panowała. "W domu mówiono mi, że to tyran, dyktator, a z drugiej strony w szkole panował ogromny entuzjazm, sympatia i wręcz miłość do niego. Dopiero gdy miałam 12 lat, doszło do mnie, że ówczesny ZSRR to tak naprawdę jedno wielkie więzienie. To wtedy także moja rodzina rozpoczęła walkę o wyjazd z Rosji" - wspomina Nelly Rokita.

Wtedy także zaczęły się jej problemy w szkole. "Wzięły się stąd, że za bardzo interesowała mnie historia. Kiedyś spytałam nauczyciela o pakt Ribbentrop-Mołotow (czyli o niemiecko-radziecki układ z 1939 roku, w którym Hitler i Stalin dzielili między siebie Europę). Strasznie się zdenerwował. Natychmiast przestałam być przewodniczącą szkoły. Od tego czasu coraz częściej zauważałam, jak bardzo zniekształcana jest historia w książkach, z których się uczymy" - opowiada żona niedoszłego premiera z Krakowa.

Jej i jej rodzinie z komunistycznej Rosji udało się uciec w 1976 roku. Przeprowadzili się wtedy do Republiki Federalnej Niemiec. Tam Nelly Rokita zdała maturę. Jej rodzice i brat osiedlili się w Hanowerze, a ona sama w Hamburgu, gdzie studiowała historię, germanistykę i filologię słowiańską. Do Krakowa przyjechała w 1986 roku. "Zbierałam materiały do pracy magisterskiej na temat języka polityki" - wspomina Nelly Rokita.

Jana Rokitę poznała dzięki znajomemu, który umówił ją z młodymi politykami opozycji. "Spotkaliśmy się w kawiarni na Plantach w Krakowie. Gdy weszłam, od razu zobaczyłam Jasia. Siedział z tyłu. Przez całe spotkanie był bardzo cicho. Od razu w nim się zakochałam. To była miłość od pierwszego wejrzenia" - zapewnia prezydencka doradczyni.

Tuż przed jej wyjazdem do Niemiec, Jan Rokita oświadczył się. "Ale nie wiedzieliśmy, czy będziemy mogli być razem. Nie miałam wizy" - mówi Nelly. Do Polski wróciła w 1994 roku. Jak mówi "Faktowi" - właśnie dla Jana. To wtedy wzięli ślub. Dziś jest szczęśliwa i czuje się Polką.