"To skandal (...). Drastyczne naruszenie wolności" - mówi Jarosław Kaczyński. Chodzi o sprawę szefów "Gazety Polskiej", Tomasza Sakiewicza i Katarzyny Hejke. Warszawski sąd, przed którym trwa proces wytoczony dziennikarzom przez telewizję TVN, zdecydował, że na 48 godzin trafią do aresztu. Sąd nakazał zatrzymać Sakiewicza i Hejke 13 grudnia, czyli dzień przed rozprawą.

Premier Kaczyński sugeruje, że poprzez aresztowanie dziennikarzy "Gazety Polskiej" sąd mógł chcieć przypodobać się przyszłemu premierowi Donaldowi Tuskowi. "Mam prawo sądzić, że tu działa dodatkowy mechanizm. Normalnie nikt takiego aresztowania nie stosuje. Ja byłem stroną w wielu procesach i nie przypominam sobie niczego takiego" - powiedział Kaczyński.

Wybrany właśnie na posła PO Stefan Niesiołowski broni honoru Donalda Tuska. W rozmowie z dziennikiem.pl Niesiołowski przyznał, że "decyzja sądu jest niefortunna". Jednak - jego zdaniem - winę za tę decyzję ponosi głównie PiS. "To PiS doprowadził do tego, że asesorzy mogą sądzić w sądach" - powiedział Niesiołowski, przypominając jednocześnie, że decyzję wydał nie doświadczony sędzia, lecz świeżo upieczony aplikant.



Reklama

Sam Tusk w Panoramie TVP radził premierowi, by "ważył słowa". "Jest mimo wszystko, mimo wyborów ciągle premierem tego rządu, więc dobrze byłoby, żeby premier polskiego rządu uważał na to, co mówi" - powiedział szef Platformy.

"Wolałbym, żeby premier wrócił na ziemię, żeby stanął twardo na nogach i żeby widział wokół siebie to, co dzieje się naprawdę, a nie jakieś swoje imaginacje i fałszywe wyobrażenia, chyba zbudowane na jakiejś goryczy i emocjach" - mówił Tusk z kolei w "Faktach" TVN.

Premier Kaczyński obstaje jednak przy swoim i w decyzji sądu upatruje wpływów Donalda Tuska. "Premierem rządu zostanie jedyny obok Lecha Wałęsy polityk, który mówił w 1989 roku, że demokracja nie jest najwyższą wartością i można ją ograniczyć. To odległa wypowiedź, ale trzeba ją brać pod uwagę. Jeśli zapowiedzianemu przejęciu władzy przez tego polityka towarzyszą takie wydarzenia, to jest to niepokojące" - mówi premier.

"W Polsce szykuje się putinada. Ci, którzy mają inne poglądy niż ekipa rządząca, niż media, które wywierają dziś największy wpływ na opinię publiczną, tak jak <Gazeta Wyborcza>, będą sekowani" - ostrzega Jarosław Kaczyński. "W demokrację nie godzi walka z korupcją, w demokrację godzą tego rodzaju wyczyny" - dodaje.

Reklama

Premier Kaczyński mówił też o Radosławie Sikorskim. Jego wyprawę do Stanów Zjednoczonych, w czasie której usiłował uzyskać miliard dolarów dla naszej armii nazwał Mount Everestem braku profesjonalizmu i infantylizmu. Zdaniem premiera, ten wyjazd stawia pod znakiem zapytania kwalifikacje Sikorskiego. "Było zupełnie oczywiste, że nie należało tego robić, ponieważ nic się nie uzyska, poza tym obniży się status Polski wobec Stanów Zjednoczonych. Status żebraczy jest bardzo słabym statusem" - stwierdził.

Według premiera, Sikorski jest politykiem nastawionym bardzo antyamerykańsko. A uczynienie szefem MSZ polityka o wyraźnym kompleksie amerykańskim jest - zdaniem premiera - w najwyższym stopniu nieodpowiedzialne. Prezydent Lech Kaczyński powiedział kilka dni temu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że był zwolennikiem dymisji Sikorskiego ze stanowiska ministra obrony i nie zmienił zdania w tej kwestii. Dodał, że część powodów, dla których chciał usunięcia Sikorskiego, jest objęta tajemnicą państwową, więc nie może ich ujawnić.