O co chodzi? O zarządzenie premiera, w którym, dwa dni po wyborach, nakazał niszczyć dokumenty Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dziennikarze próbowali wyjaśnić, czy - i ewentualnie co - PiS chce ukryć przed opinią publiczną. Trop był oczywisty, bo służby specjalne były bardzo aktywne w ciągu dwóch ostatnich lat.

Jarosław Kaczyński bronił się, że miał prawo podpisać takie zarządzenie, a artykuły nazywał insynuacjami układu. Oświadczył, że jeszcze dziś skontaktuje się ze swoimi adwokatami w sprawie pozwania "Gazety Wyborczej". Bo to właśnie "GW" wprost sugerowała, że zarządzenie było sposobem na pozbycie się dowodów nielegalnych operacji służb specjalnych.

Premier zdradził również, że konsultuje się z prawnikami ws. dzisiejszego artykułu DZIENNIKA, który napisał, że są podejrzenia, iż w ABW masowo kopiowano dokumenty i czyszczono ślady operacji. Z całą pewnością jednak nie pozwie wszystkich gazet jednocześnie. Bo - jak stwierdził - adwokaci za dużo kosztują.



Reklama