Dochodzi godzina 17.00. Luksusowa limuzyna podjeżdża pod centrum Złote Tarasy, w samym sercu stolicy. Szofer otwiera drzwi pasażera. Z samochodu wysiada Zofia Ulz - szefowa Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Wchodzi do środka. Odwiedza sklep z ubraniami i perfumerię. W tym czasie auto czeka na nią na parkingu. Po mniej więcej godzinie pani minister wraca do limuzyny, pakuje zakupy i odjezdża. Służbowy samochód traktuje jak taksówkę - oburza się bulwarówka.
"Pani minister przysługuje auto służbowe, które odwozi i przywozi ją do pracy. Tym razem rzeczywiście w drodze do domu wyjątkowo wstąpiła do sklepu, aby odebrać zamówione wcześniej ubranie" - tłumaczy Paweł Trzciński, doradca Zofii Ulz. "To był jedyny moment, kiedy minister miała na to czas. Zresztą to było jej potrzebne do celów służbowych - następnego dnia minister założyła to ubranie na konferencję o bezpieczeństwie leków" - dodaje Trzciński.
Co ciekawe, limuzyna, z której korzysta szefowa GIF, ma na przedniej szybie naklejkę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Dlaczego?
"Pojazd ma jedynie prawo wjazdu na nasz parking, ale to nie jest auto, które należy do nas" - odpowiada Wioletta Paprocka, rzecznik MSWiA.
Nie jest jednak tajemnicą, że dzięki tej naklejce można parkować niemal wszędzie bez obawy o mandat. Mundurowi omijają takie pojazdy szerokim łukiem.