Do incydentu doszło podczas spotkania prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego i Ukrainy Wiktora Juszczenki w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. W czasie oficjalnego powitania gości hierarchowie prawosławni nie zostali wymienieni z nazwiska i funkcji, a jednocześnie powitano przedstawicieli Kościoła grekokatolickiego. Prawosławni uznali to za lekceważenie ich wyznania i w proteście ostentacyjnie opuścili pałac. A wczoraj opublikowali specjalny komunikat, w którym określili incydent jako przejaw braku szacunku dla Kościoła prawosławnego, a także dla prezydenta Juszczenki, który jest wyznania prawosławnego.
Jak doszło do tego, że szef departamentu spraw zagranicznych Kancelarii Prezydenta Mariusz Handzlik pominął prawosławnych hierarchów? Według naszych ustaleń ich nazwiska znajdowały się na liście, bo zostali wcześniej oficjalnie zaproszeni. Handzlik tłumaczył reporterce RMF FM, że nie powitał ich, bo nie otrzymał potwierdzenia, że znajdują się w pałacu. Problem w tym, że pytał o to nie swoich pracowników, tylko przedstawicieli Kościoła grekokatolickiego, z którym Cerkiew prawosławna jest skonfliktowana od XVI wieku, kiedy to część prawosławnych uznała władzę papieża i założyła oddzielny Kościół grekokatolicki. Obecnie w Polsce trwa konflikt między tymi Kościołami m.in. o zwrot cerkwi grekokatolickich, które po II wojnie światowej komunistyczne władze przekazały prawosławnym.
Kamiński zapewnia nas, że incydent nie ma jakiegoś głębszego podtekstu i doszło do niego w wyniku nieporozumienia, a nie świadomej działalności. "Mamy wielki szacunek dla Cerkwi prawosławnej i absolutnie nie chcieliśmy nikogo obrazić" - deklaruje. Pytany, czy będą wyciągnięte konsekwencje wobec odpowiedzialnych za incydent, odpowiada jedynie, że dokładnie zbada sprawę. "Zrobimy wszystko, aby więcej do takiej sytuacji nie doszło" - zapewnia.
Według naszych informacji prawosławnych szczególnie zirytowało nie tylko to, że nie zostali wymienieni, ale że jednocześnie wyczytano grekokatolików i był to kolejny taki przypadek. "To już trzeci raz, kiedy pomija się nas w czasie uroczystości w Kancelarii Prezydenta" - tłumaczy powód ostrej formy protestu abp Abel, który w poniedziałek stał na czele delegacji prawosławnej. Jak ujawnił, otrzymał faksem pismo od szefowej kancelarii Anny Fotygi z wyjaśnieniami. "Przyjmujemy wyjaśnienia i uważamy ten incydent za zakończony. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy traktowani normalnie" -mówi nam.