"Zostałem pomówiony" - mówi DZIENNIKOWI były wiceminister Mirosław Orzechowski. "Nie kierowałem samochodem, będąc pod wpływem alkoholu".
>>>Po skandalu w Łodzi - Wierzejski szefem LPR
Ale świadkowie wypadku nie mają wątpliwości, że Orzechowski siedział za kierownicą auta, był pijany i uderzył w dwa samochody. "Wychodząc z bloku do mojego zaparkowanego auta zauważyłem, że (Orzechowski) cofa samochodem. Najpierw uderzył w moje auto, potem drapnął jeszcze w inny samochód. Moja żona uderzyła ręką w jego maskę, żeby się zatrzymał" - mówił w TVN24 jeden ze świadków kolizji. Jego zdaniem, Orzechowski był pijany.
>>>Wierzejski o zatrzymaniu Orzechowskiego: To prymitywna prowokacja!
Jak realcjonuje policja, były poseł i szef LPR spowodował kolizję wczoraj wieczorem w Łodzi, na ulicy Cieszkowskiego 4, nieopodal ronda Lotników Lwowskich. Mundurowi są pewni, że samochodem marki honda accord kierował właśnie Mirosław Orzechowski. Kiedy cofał, uszkodził dwa auta - renault lagunę i audi A8. Uczestnicy kolizji wezwali policjantów. Ci zbadali polityka alkomatem. Miał 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
"Dla nas to jest 52-letni Mirosław O. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na postawienie mu zarzutu, że kierował samochodem w stanie nietrzeźwym, a więc popełnił przestępstwo, za które grozi do dwóch lat pozbawienia wolności" - mówi Mirosław Micor, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. "Nie będę odnosił się to tego, jak tłumaczy się Mirosław O. Nie mogę też ujawnić treści jego zeznań, bo popełniłbym przestępstwo."
p
Mirosław Orzechowski był wiceministrem edukacji. Do dziś pełnił obowiązki prezesa Ligi Polskich Rodzin. Jest znany z konserwatywnych poglądów. Prowadzi też bloga na platformie Onet.pl. Dziś także umieścił na nim wpis - o wypadku na ul. Cieszkowskiego.
"Wczoraj późnym popołudniem piliśmy czerwone wytrawne wino. Kiedy robiło się późno i nadszedł czas, by wrócić do domu, poszedłem do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę. Wracając, za blokiem, gdzie parkowałem dzień wcześniej samochód, spotkałem rozentuzjazmowanego dość młodego człowieka, który powiadomił mnie, że wezwał policję, bo mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi. Nie pomogły tłumaczenia; przyjechała Policja i dokonała stosownych czynności.
W wydychanym powietrzu miałem 0,97 mg alkoholu na stosowną jednostkę miary. Policjanci spisali moje dane i dokonali ponownych pomiarów, które wykazały szybki spadek alkoholu w wydychanym powietrzu. Zostałem odwieziony do domu. Samochód został w tym samym miejscu, gdzie stał. Bez mojego udziału dokonano oceny drobnych otarć zderzaka, tak drobnych, że możliwych do wykonania choćby akcesoriami, jakie kobiety noszą w podręcznych kosmetyczkach. Nigdy w tym miejscu otarć nie było i z pewnością nie powstały z powodu mojego użytkowania.
Drodzy Czytelnicy mojego bloga, Przyjaciele i Przeciwnicy.
Nie jechałem samochodem po pijanemu, wbrew temu co twierdzą media. Sprawa zostanie wyjaśniona przez Sąd. Jestem przekonany, że dowiodę swojej niewinności. Zbyt wiele jest w tej sprawie znaków zapytania, zbyt dużo okoliczności składa się na próbę zdyskredytowania mojej osoby.
Dlatego do rozstrzygnięcia sprawy przez Sąd, na ręce Przewodniczącej Rady Politycznej LPR składam rezygnację z funkcji prezesa."