Polska strona od początku daje do zrozumienia, że szef polskiej dyplomacji powinien być "poważnie brany pod uwagę" w rozmowach dotyczących następcy Jaapa de Hoop Scheffera - przekonywał dziś Donald Tusk w Sejmie. Przyznał jednak, że Polska nie zgłosi oficjalnie kandydatury ministra na stanowisko szefa NATO.

Reklama

>>>Sikorski załamany. Nie będzie szefem NATO

Premier podkreślił, że w tej sprawie toczy się "niezwykle delikatna gra". Dodał też, że na stanowisko sekretarza generalnego Sojuszu nie ma formalnych zgłoszeń państw - poza Kanadyjczykami, którzy zgłosili swojego kandydata.

Premier mógł jeszcze nie wiedzieć, że dziś rano duński premier Anders Fogh Rasmussen potwierdził swoją kandydaturę na stanowisko sekretarza generalnego NATO.

Reklama

Tusk zwrócił także uwagę, że to prezydent Lech Kaczyński reprezentuje Polskę na jubileuszowym szczycie NATO. "Sprawa jest trochę w jego (Lecha Kaczyńskiego) rękach" - mówił szef rządu. Ale - jak zaznaczał - nie chce na prezydenta zrzucać całej odpowiedzialności za efekt końcowy.

>>>Waszczykowski: Tusk źle rozmawia z USA