PKW od lat zamieszcza na stronach internetowych sprawozdania finansowe partii. Lektura tych, które pochodzą sprzed 2008 r., jest nadzwyczaj ciekawa. Bo oprócz wiedzy o pieniądzach, jakimi dysponowały ugrupowania polityczne, poznamy też szczegółowe dane dotyczące polityków. Znajdziemy więc domowe adresy i numery PESEL osób podpisanych pod sprawozdaniami. Są tam dane liderów Platformy - Donalda Tuska i Mirosława Drzewieckiego, i całej czołówki koalicyjnego PSL - wicepremiera Waldemara Pawlaka, ministrów Jolanty Fedak i Jana Burego oraz szefa klubu ludowców Stanisława Żelichowskiego. Nie zabrakło opozycji. Możemy poznać prywatny adres prawej ręki Jarosława Kaczyńskiego, szczecińskiego lidera PiS Joachima Brudzińskiego. Klikając w sprawozdania SLD, dowiemy się, gdzie mieszkają Grzegorz Napieralski i Wojciech Olejniczak.
"Ujawnienie tego rodzaju informacji w mojej ocenie narusza przepisy o ochronie danych osobowych" - mówi nam prof. Andrzej Zoll, prawnik, były rzecznik praw obywatelskich. Jego zdaniem PKW powinna jak najszybciej usunąć je ze swojej strony. "Szczególne zagrożenie stanowi ujawnianie adresów polityków, to naraża na szwank ich bezpieczeństwo, bo mogą być nękani" - podkreśla. Na inne niebezpieczeństwo zwraca uwagę Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości w rządzie Tuska."Publikowanie adresów i numerów PESEL naraża te osoby na rabunek. Przecież co roku publikują swoje oświadczenia majątkowe, gdzie adresy są zamazane, więc przestępcy mają podane wszystkie informacje jak na tacy" - zauważa. Zdaniem byłego ministra ujawnienie adresów polityków może też narażać na niebezpieczeństwo ich rodziny.
Politycy, z którymi rozmawialiśmy, nie wiedzieli, że ich prywatne dane są tak łatwo dostępne. "Będę interweniował w PKW, żeby je utajniła" - zapowiada minister sportu Mirosław Drzewiecki. Utajnienia chce też Joachim Brudziński, który po rozmowie z nami polecił pracownikom biura PiS wyjaśnienie sprawy.
Jan Bury nie kryje zdenerwowania: "Irytuje mnie to, że ujawniany jest adres. Przecież to mój prywatny dom, gdzie mieszka moja rodzina! Co innego, gdyby chodziło o adres mieszkania służbowego" - zżyma się.
Ryszard Kalisz nie ma z kolei wątpliwości, że została złamana ustawa o ochronie danych osobowych. "Apeluję do szefa PKW, prof. Ferdynanda Rymarza, aby ściślej kontrolował, co jego podwładni umieszczają na stronie internetowej".
Choć w 2008 r. PKW utajniła prywatne dane, to we wszystkich wcześniejszych sprawozdaniach, które wciąż wiszą na stronach komisji, nadal figurują adresy polityków. Jak tłumaczy się komisja? "W formularzu sprawozdania jest wzór PESEL-u, nie mieliśmy wystarczających podstaw, aby ingerować w ten dokument i dane zamazywać" - twierdzi Kazimierz Czaplicki, sekretarz komisji.
Dlaczego jednak od 2008 r. PKW w ten sam druk ingeruje? "Komisja podjęła taką decyzję, widocznie uznała, że te dane osobowe nie powinny być jawne" - z rozbrajającą szczerością odpowiada Czaplicki.
Co na to przedstawiciele Generalnego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych, którzy dbają, żeby takie informacje nie ujrzały światła dziennego? "Do przetwarzania danych musi być podstawa prawna albo zgoda osoby. PKW jako organ upubliczniający dane musi mieć taką podstawę" - tłumaczy rzecznik GIODO Małgorzata Kałużyńska-Jasak. Ale w sprawozdaniach upublicznianych przez PKW nie ma formułki, że politycy "godzą się na publikowanie ich danych osobowych". Żaden z polityków nie przyznał też, by taką zgodę wyrażał.