"Pan prezydent będzie 4 czerwca w Gdańsku, bo to Gdańsk, a nie Kraków, jest kolebką <Solidarności>" - zapowiada jeden ze współpracowników Lecha Kaczyńskiego. Dodaje, że on sam będzie namawiał prezydenta, by zaproszenia premiera nie przyjmować. Dlaczego?
Zdaniem naszego rozmówcy, przyjęcie zaproszenia oznaczałoby zgodę na to, by polityczne obchody rocznicy wyborów odbywały się na Wawelu. A tak być nie powinno. "To próba instrumentalnego traktowania głowy państwa. W ten sposób pan premier chce się usprawiedliwić przed Polakami ze swojego tchórzostwa" - dodaje nasz rozmówca.
>>>Czy 4 czerwca będzie wolny od pracy
Inni współpracownicy prezydenta myślą podobnie. "Tego dnia prezydent powinien być ze stoczniowcami. Ludźmi, którzy walczyli o wolność. To z nimi będzie wtedy Polska, a nie z premierem i gośćmi z zagranicy na Wawelu" - tłumaczy kolejny polityk z otoczenia prezydenta.
Premier zapowiedział w sobotę, że na krakowską część obchodów chce zaprosić wszystkich premierów, marszałków Sejmu i prezydentów od 1989 roku. Zaproszenie otrzyma także Lech Kaczyński. "4 czerwca jest tym dniem, kiedy trzeba pokazać, że jesteśmy zgodni" - tłumaczył Donald Tusk.
W Krakowie spotkają się przywódcy państw Grupy Wyszehradzkiej. Wcześniej spotkanie miało się odbyć w Gdańsku. Premier zdecydował się na przeniesienie uroczystości na Wawel, po tym jak stoczniowa "Solidarność" zapowiedziała na 4 czerwca swoją manifestację.
"To, co mogę zrobić, to podjąć wysiłek, żeby uniknąć konfliktu" - wyjaśniał w sobotę Tusk. Zapowiedział też, że zadba o to, by tego dnia "był spokój" oraz "by nikt nikogo nie bił".
>>>Telewizje walczą o debatę Tusk-związkowcy
Tusk chce też, już po zakończeniu uroczystości na Wawelu, przyjechać do Gdańska i pojawić się na organizowanej przez Narodowe Centrum Solidarności konferencji naukowej. Wieczorem premier zamierza się wybrać na koncert Kylie Minogue i Scorpions.
Wcześniej, bo już w najbliższy piątek albo następny poniedziałek, premier chce spotkać się ze stoczniowcami na specjalnej debacie w Gdańsku. "Nie przybędę z żadną obstawą" - zapowiada Tusk. I dodaje, że jego rząd jest przygotowany na naciski i demonstracje stoczniowej "Solidarności".