"Przed kilkoma tygodniami przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk porównał ją do pociągu pancernego. Jego maniery twórczo rozwinął partyjny kolega Robert Węgrzyn, który najpierw zalecał pani Marzenie potańczenie sobie na rurce, a wczoraj sugerował jej zażycie środków uspokajających" - pisze Marek Migalski.
>>> Poseł ukarany za "kręcenie na rurce"
I dodaje, że choć "posłanka Wróbel nie jest jego ulubienicą" i "bardzo często zachowuje się podczas posiedzeń komisji tak, że utrudnia jej pracę", to jednak "w żadnym wypadku nie usprawiedliwia to chamskich zachowań panów z Platformy".
Dlaczego politycy PO mogą pozwolić sobie na takie zachowanie? "Bo także część świata dziennikarskiego jest wobec pani Marzeny i innych kobiet wulgarna i chamska. We wczorajszej relacji z posiedzeń komisji, autorstwa redaktor Kolędy-Zaleskiej, obrazkowi idącej korytarzem posłanki Wróbel towarzyszył dwuznaczny komentarz, że ,nadała ona nowy kształt komisji>. Niby nic, takie tam tylko skojarzenie, ale śmichu i chichu co niemiara" - tłumaczy.
>>> PiS chce wyrzucić PO z komisji śledczej
I przypomina inne wypowiedzi dziennikarzy, którzy jawnie deklarują swoją niechęć do PiS. "Tomasz Wołek nazywał w TOK FM posłankę Beatę Kempę <bitą chamicą>, a jego koledzy - Tomasz Lis, Jacek Żakowski i Wiesław Władyka - naigrywali się z głosu dziennikarki <Rzeczpospolitej> Joanny Lichockiej. Że śmiać się z urody pani prezydentowej jest w dobrym tonie, to już chyba pisać nie trzeba - każdy kulturalny człek to wszak wie" - pisze Migalski na swoim blogu.