"Propozycja posła Łyżwińskiego była wprost, nie była zawoalowana. Była konkretna - spotkanie w celach seksualnych w zamian za etat pracownika biurowego w jego biurze poselskim" - mówiła Aneta Krawczyk.

"Jeśli chodzi o pierwszy stosunek, to była kwestia otrzymania przeze mnie posady w zamian za seks. Natomiast te pozostałe stosunki to był w zasadzie szantaż ze strony Łyżwińskiego. Uważam tak, ponieważ zawsze kiedy się buntowałam, Łyżwiński mówił jasno i wyraźnie, że na moje miejsce jest tysiąc innych chętnych. Ja przez cały czas uważałam, że jeżeli nie będę uległa wobec Łyżwińskiego, to stracę pracę. Moje życie wówczas to była wegetacja od jednego stosunku do drugiego, ponieważ nie miałam pewności co do zatrudnienia. On mógł mnie usunąć w każdej chwili. Miałam taką sytuację rodzinną i majątkową, że potrzebowałam pracy. On wiedział o mojej sytuacji, bo ja mu o tym powiedziałam" - zeznała Krawczyk prokuratorom.

Reklama

"Otrzymywałam pensję do ręki. W zasadzie z każdym razem przy okazji wypłaty musiałam odbywać z Łyżwińskim stosunki seksualne. Dopiero po takim zbliżeniu otrzymywałam pieniądze. Pamiętam, że raz było tak, że przyjechałam po wypłatę do hotelu poselskiego do Łyżwińskiego, on mi jej nie wypłacił, ale zaprowadził mnie do pokoju do posła Leppera, z którym odbyłam stosunek. Dopiero po tym fakcie otrzymałam pieniądze. Ja nie bylam nigdy z posłem Łyżwińskim na <ty>" - powiedziała bohaterka seksafery.

>>> Przeczytaj zeznania Anety Krawczyk o Andrzeju Lepperze

>>> Przeczytaj zeznania Anety Krawczyk o korupcji w Samoobronie

Reklama

"Za każdym razem te stosunki były dla mnie odrażające, obrzydliwe. Łyżwiński nigdy nie pytał, czy mam ochotę na seks z nim. On po prostu podchodził i kazał podciągnąć spódnicę albo zdjąć spodnie. On to wypowiadał w formie i tonie polecenia. On był często po przepiciu. Miał odrażający oddech" - zeznała Krawczyk

Proces przy drzwiach zamkniętych

Reklama

Proces w sprawie seksafery toczy się przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim od maja ubiegłego roku. Sąd utajnił rozprawy na wniosek prokuratury i pełnomocnika Anety Krawczyk ze względu na ważny interes pięciorga oskarżonych.

Oskarżeni Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński chcieli jawnego procesu. Szef Samoobrony będzie zeznawać na początku lutego i żąda ujawnienia swoich zeznań. Zapewnia, że nie było go w miejscach, o których opowiada Aneta Krawczyk.

Podczas śledztwa w sprawie seksafery, które ruszyło po artykule "Gazety Wyborczej", Aneta Krawczyk składała wielogodzinne zeznania. Opowiadała o przekrętach finansowych w Samoobronie i o tym, że świadomie zdecydowała się na pracę za seks, bo nie miała czym nakarmić dzieci. Mówiła o strachu przed chorobą weneryczną, o problemach Leppera z potencją i o tym jak technik weterynarii Jacek Popecki (skazany niedawno prawomocnym wyrokiem na dwa lata i cztery miesiące więzienia) podawał jej oksytocynę, żeby wywołać poronienie.

Cały artykuł w czwartkowym wydaniu DZIENNIKA