Dlaczego? Minister Fotyga tłumaczyła to w TVN24 tak: "Zmasowane ataki na Polskę, które mają miejsce w mediach niemieckich, prędzej czy później przełożą się na nastroje społeczne w Niemczech, a to nie wróży dobrze relacjom polsko-niemieckim".

Szefowa polskiej dyplomacji w pełni popiera słowa premiera Kaczyńskiego, który mówił w "Sygnałach Dnia", że w Niemczech dzieje się coś niedobrego i większość Europejczyków nie ma odwagi o tym mówić. "Wiem, o co chodzi panu premierowi, bo moje zdanie jest podobne" - oświadczyła Fotyga. Wyjaśniła, że głównie w niemieckich mediach narasta "zdecydowanie antypolski nastrój".

Fotyga zdradziła też, kto z niemieckich polityków jest nieprzychylnie nastawiony do naszego kraju, a na kogo można liczyć. "Zdecydowanie dobrym rozmówcą polskich polityków jest sama pani kanclerz" - podkreśliła minister i dodała: "Z całą pewnością nie było przyjemne słuchanie, podczas ostatniego szczytu europejskiego, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa, który mówił językiem bardzo zdecydowanym, powiedziałabym, że zbyt jednostronnym jak na przewodniczącego PE".

Czego pani minister oczekuje od Niemiec? Poważnych rozmów w sprawach bilateralnych, na temat funkcjonowania mniejszości w jednym i drugim kraju. Chodzi przede wszystkim naukę języka polskiego w Niemczech" - tłumaczy.

Fotyga wylicza, że kolejną trudną sprawą jest kwestia ewentualnych roszczeń majątkowych Niemców przesiedlonych po II wojnie światowej z terenów przyłączonych do Polski. Pani minister powtórzyła, że oczekujemy "wspólnej deklaracji politycznej stwierdzającej, że takie roszczenia nie mają podstaw w prawie polskim, niemieckim i międzynarodowym".



Bzdurą Anna Fotyga nazwała pogląd, że na brukselskim szczycie Merkel zyskała najwięcej, a Polska niewiele i że polski prezydent "grał w spektaklu wyreżyserowanym przez niemiecką kanclerz".



Minister spraw zagranicznych skrytykowała też premiera Luksemburga, Jean-Claude Junckera, który cierpko się wyrażał o zachowaniu Polski na szczycie w Brukseli. Fotyga mówiła, że w Unii często małe kraje są pod zdecydowanym wpływem tych dużych. Jednak otwarcie nie zarzuciła Luksemburgowi, że był pod naciskiem Niemiec.