Inne / Bartłomiej Zborowski

"Popularny aforyzm przestrzega, by nie ranić osoby, której nie możemy zabić. Nie ma lepszej metody na zranienie polityka aspirującego do poważnej roli niż publiczne ośmieszenie" - tak Paweł Piskorski zaczyna wpis na swoim blogu w Onet.pl. Szef SD uważa, że premier Tusk zadziałał w ten sposób wobec Grzegorza Schetyny.

Reklama

"Tusk zaprezentował Schetynę kandydującego na marszałka sejmu jako urocze połączenie cech głównych bohaterów <Gladiatora> i <Shreka>, na co sala poselska zareagowała gromkim śmiechem. Schetynie pewnie nie było wesoło. Zachował nerwowy uśmiech, ale pewno w głębi duszy powiedział sobie <Co ten… robi?>" - ocenia były działacz Platformy Obywatelskiej.

Piskorski twierdzi, że Schetyna będzie teraz przez lata dźwigał ten garb. "To porównanie, bardzo plastyczne i odpowiadające opinii o byłym wicepremierze, przylgnie do niego na dobre. Polityczni adwersarze będą je bezlitośnie i z kpiną w głosie wykorzystywać, zaś opinia publiczna już zawsze będzie kojarzyła marszałka z gburowatym ogrem. Faktycznie, trudno zachować powagę oglądając krążące w sieci karykatury Schetyny" - pisze.

Reklama

Dalej Piskorski zastanawia się, czy Donald Tusk popełnił gafę, czy zrobił to celowo.

"Czy premier mógł to zrobić przypadkiem, lub czy mógł nie zdawać sobie z konsekwencji swych słów? Niemożliwe. Zbyt uważnie dba zawsze o dobór słów i jest w tym naprawdę dobry. Jeśli to powiedział to dlatego, że dokładnie wiedział co z tego zostanie zapamiętane" - podsumowuje Paweł Piskorski.