Komitet Polityczny PiS - czyli ścisłe kierownictwo partii - zdecydował o wykluczeniu eurodeputowanego Marka Migalskiego z delegacji PiS w Parlamencie Europejskim na wniosek członków jej prezydium: Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby.
Podczas briefingu prasowego w Sejmie Błaszczak, który jest członkiem Komitetu Politycznego podkreślał, że decyzja o wykluczeniu Migalskiego to konsekwencja jego działania "skierowanego na rzecz własnej kariery, a nie na rzecz PiS".
"Uważamy, że działanie polityczne jest działaniem zespołowym, a działanie na własną rzecz nie może być ważniejsze niż funkcjonowanie partii politycznej" - oświadczył.
Decyzja Komitetu Politycznego PiS ma związek z listem otwartym do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jaki Migalski opublikował pod koniec sierpnia na swoim blogu. W liście obarczył Kaczyńskiego m.in. winą za niskie notowania partii.
Oceniał też, że strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej" w wyborach samorządowych i parlamentarnych.
Odnosząc się do listu Błaszczak podkreślał w czwartek, że miejsce na dyskusję jest w każdej profesjonalnej partii politycznej, ale powinna mieć ona "charakter wewnętrzny". "Jeżeli takie rozmowy podejmowane są na zewnątrz, to może jest efekt dla tego, kto te teorie wygłasza, ale z reguły (ten efekt) jest niekorzystny dla środowiska politycznego, w którym funkcjonuje" - mówił poseł.
Według niego, list Migalskiego "jest dowodem na pewną miałkość intelektualną". "Jeżeli pan Marek Migalski jedynie podtrzymuje tezy, które można było przeczytać w komentarzach" - zaznaczył.
Błaszczak podkreślił, że linia kampanii wyborczej przyjęta przez PiS w ostatnich wyborach prezydenckich nie była doskonała.
"To nie jest tak, że linia kampanii wyborczej, która została przyjęta podczas ostatnich wyborów prezydenckich była doskonała, ja bym oczekiwał od ludzi, którzy tworzyli kampanię wyborczą odpowiedzi na zasadnicze pytanie: dlaczego jednak w tej kampanii wygrał Bronisław Komorowski" - mówił Błaszczak. Jak dodał, on sam zadaje sobie to pytanie i stara się znaleźć na nie odpowiedź.
Na czele kampanii Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich stała Joanna Kluzik-Rostkowska, rzecznikiem sztabu był Paweł Poncyljusz, a w sztabie pracowała również Elżbieta Jakubiak. Marek Migalski był jedną z osób prowadzących wieczór wyborczy kandydata PiS.
Według Błaszczaka, dyskusja na temat kampanii wyborczej powinna się toczyć w każdej profesjonalnej partii politycznej.
Szef klubu PiS był pytany, czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec posłów PiS Elżbiety Jakubiak i Pawła Poncyljusza, którzy zgadzają się z niektórymi tezami sformułowanymi w liście Migalskiego.
"Czwarta fala powodzi, to jest problem, brak pieniędzy w ZUS-ie na wypłaty rent i emerytur w listopadzie i grudniu" - odpowiedział Błaszczak. Jak dodał, rozumie, że Marek Migalski jest postacią, która da się lubić w środowisku dziennikarskim, ale - podkreślał - polityka to działanie zespołowe.
"W ocenie Komitetu Politycznego Marek Migalski działał w większym stopniu na własną rzecz, na rzecz własnej kariery, popularności własnego blogu niż na rzecz zespołu, w którym powinien pracować" - uważa Błaszczak.