Były politolog, który zdecydował się na karierę polityczną w barwach Prawa i Sprawiedliwości, uważa że argumenty użyte przez władze partii w związku z wyrzuceniem go z delegacji w Parlamencie Europejskim, są dla niego obraźliwe i nieprawdziwe. "Nie złamałem zasad, nie kierowałem się własnym dobrem, nie postępowałem egoistycznie" - napisał w oświadczeniu zamieszczonym na swym blogu w Onet.pl.

Reklama

Europoseł wytyka kierownictwu PiS hipokryzję. "Pomimo, deklarowanej przez władze partii, otwartości i gotowości do tego typu dyskusji, spotkały mnie jedynie wyzwiska i insynuacje. W ostateczności - pozbycie się mnie z frakcji" - pisze.

Jego zdaniem, niewiele osób odniosło się do treści zawartych w liście, co "zadaje kłam tezie, że w PiS można swobodnie dyskutować i spierać się. Coraz mniej jest tam polityków, których prezes traktuje podmiotowo i którzy chcą być tak traktowani". "Nie jestem w stanie zrozumieć, w jakim stopniu wykluczenie mnie z delegacji PiS w PE przyczyni się do wzrostu popularności tej partii. W jaki sposób pozbycie się mnie z własnych szeregów będzie pomocne w odsunięciu PO od władzy? Jak da się wygrywać i przyciągać nowych wyborców bez tolerowania takich ludzi, jak ja?" - pyta Marek Migalski.

Były politolog nie ukrywa, że szef PiS pomógł mu w karierze politycznej, jednak ma do niego zasadnicze zastrzeżenia. "Jarosławowi Kaczyńskiemu, w ogromnej mierze, zawdzięczam to, że jestem dziś politykiem i posłem do PE. I zawsze będę o tym pamiętał. Jednak przy zachowaniu obecnej linii partii i obecnego postępowania jej prezesa nie wróżę sukcesu Prawu i Sprawiedliwości. Bez rozpoczęcia wewnętrznej dyskusji i powrotu do języka oraz stylu z czasów kampanii prezydenckiej PiS na zawsze pozostanie w opozycji i legitymizować będzie rządy PO. Ale mimo wszystko, mimo tego, jak zareagowano na mój list, jakie środki represyjne zastosowano wobec mnie, będę trzymał kciuki za Jarosława Kaczyńskiego" - pisze Migalski w oświadczeniu.



"Z żalem i przykrością przyjąłem wczorajszą decyzję Komitetu Politycznego PiS o wykluczeniu mnie z delegacji tej partii w ECR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy). Zarzucono mi, że moja postawa , a moje zachowanie wskazywało wyraźnie, że moim priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości" - podkreśla europoseł.

Jego zdaniem, fakt usunięcia go powoduje zarówno osłabienie siły ECR i PiS w Parlamencie Europejskim, jak i pogorszeniem jego możliwości wpływania na polityczną rzeczywistość. "PiS i ECR tracą jeden głos, który czasami bywał decydujący, bowiem było juz w poprzednim roku wiele takich głosowań, które rozstrzygano właśnie jednym głosem. A ja tracę możliwość wpływania na kształt ustawodawstwa europejskiego, bowiem rola pojedynczego, niezależnego posła jest bardzo ograniczona. Szkoda" - pisze europoseł.

Marek Migalski ostatnio często krytykował Jarosława Kaczyńskiego za spadek notowań partii. Wysłał nawet list do prezesa PiS, w którym napisał, że ugrupowanie nie ma szans na wygraną w wyborach, jeśli Kaczyński nie zmieni swojego zachowania. Wcześniej został nazwany przez szefa PiS "człowiekiem niegodziwym".