Rząd spieszy się z budżetem na 2012 rok. Zamrozi płace urzędników, skalę PIT, pod znakiem zapytania stoją podwyżki dla nauczycieli. Szykuje się gorąca debata. Zapowiadanym oszczędnościom towarzyszą szybko rosnące ceny, a z nimi presja na podwyżki i dodatkowe świadczenia. Rząd nie może ulec żądaniom, bo każdy wydatek analizowany jest przez Brukselę grożącą nam sankcjami. Z drugiej strony ciężko będzie trzymać wydatki w ryzach przed wyborami.
– Chcemy, aby ustawa została uchwalona przed wakacjami, po to by nie stała się elementem i ofiarą kampanii wyborczej – mówi „DGP” wiceminister finansów Ludwik Kotecki. Taka sytuacja jeszcze nigdy się nie zdarzyła. Do tej pory projekt budżetu był gotowy najwcześniej we wrześniu. Lada dzień resort finansów roześle do ministerstw i innych instytucji, których budżety zależą od stanu publicznej kasy, prognozy makroekonomiczne na przyszły rok. Jak ustaliliśmy, spodziewa się, że inflacja wyniesie 3 proc., a wzrost PKB w okresie 2011 – 2014 będzie – ok. 4 proc. rocznie.
Rząd, konstruując budżet na 2012 rok, jest w niezwykle trudnej sytuacji. Z jednej strony musi dotrzymać słowa danego Komisji Europejskiej i obniżyć deficyt finansów publicznych z 7,9 proc. do 3 proc. PKB, a z drugiej strony dotrzymać przed wyborami obietnicy, że kryzys mamy już za sobą i Polskę czeka szybki wzrost gospodarczy.
Trudno jednak dowodzić prosperity w sytuacji, kiedy nie tylko rosną ceny i podatki, ale też cięte są wydatki państwa. „DGP” sprawdził, że 13 artykułów spożywczych, takich jak chleb, mleko czy mięso, jest dziś droższych aż o 13 proc., w porównaniu z grudniem tego roku. A będzie jeszcze drożej. Nie przestają rosnąć ceny produktów na światowych rynkach, do tego dochodzi niestabilna sytuacja w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Wczoraj ceny benzyny w hurcie osiągnęły najwyższy w historii poziom – 5 zł za litr.
Reklama
Czeka nas gorąca wiosna. Decyzje rządu wywołują spore emocje. Nie tylko poszczególnych ministrów, którzy będą bronić budżetów swoich resortów, ale głównie grup, których interesy zależą od kondycji publicznej kasy. Po lekturze rządowych dokumentów czy na podstawie własnych ustaleń „DGP” można już powiedzieć, że:
• niezagrożone są podwyżki dla 9,6 mln emerytów i rencistów – będą nawet wyższe niż w tym roku,
• podwyżek nie dostanie 0,5 mln urzędników,
• zamrożone zostaną progi w PIT, przez co realnie (po odliczeniu inflacji) zapłacimy wyższe podatki,
• VAT zostanie na dotychczasowym poziomie,
• rząd może nie podnieść pensji 0,6 mln nauczycieli – tu ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, choć resort finansów skłania się do braku podwyżek,
• resort pracy będzie walczył o podniesienie progów dochodów uprawniających do świadczeń rodzinnych.