W czwartek warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo dotyczące tzw. afery hazardowej, m.in. z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Reklama

>>> Prokuratura umorzyła sprawę. Chlebowski przemówił

"Jest to decyzja zdecydowanie zaskakująca, zdumiewająca" - ocenił Arłukowicz w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Jak podkreślił, w uzasadnieniu decyzji prokuratury dostrzega "jakąś bezradność". "Prokuratura nie była w stanie udowodnić znamion przestępstwa w żadnym z prowadzonych przez siebie wątków sprawy" - zauważył Arłukowicz, który był wiceszefem hazardowej komisji śledczej.

Jak podkreślił, prokuratorzy oszczędnie wypowiadali się o zachowaniach byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. "W sposób zaskakująco oszczędny (wypowiadali się) o aktywności szefa gabinetu politycznego szefa resortu sportu Marcina Rosoła" - dodał Arłukowicz.

Jednym z wątków badanych przez komisję śledczą była sprawa kandydatury Magdaleny Sobiesiak, córki biznesmena branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka, na stanowisko członka zarządu Totalizatora Sportowego. W sprawę tę w 2009 r. zaangażował się Marcin Rosół - wtedy szef gabinetu politycznego Drzewieckiego. 26 czerwca 2009 r. Rosół wysłał do wiceministra skarbu Adam Leszkiewicza CV Magdaleny Sobiesiak, używając przy tym sformułowania "rekomendacja MSiT".

"Okazuje się, że w Polsce nie jest przestępstwem to, że szef gabinetu politycznego próbuje wywierać nacisk na inne ministerstwo na temat składu zarządu spółki skarbu państwa, która decyduje o ogromnych przepływach finansowych i była pewną konkurencją dla części branży, którą reprezentował Ryszard Sobiesiak" - zaznaczył poseł SLD.

Zauważył, że prokuratura nie odnalazła także "żadnego związku między wpłatami dokonywanymi na kampanię wyborczą przez bohaterów +afery hazardowej+ na rzecz polityków a ich późniejszym zachowaniem".

Reklama

>>> Kamiński: Jawne są tylko fragmenty rozmów. Odtajnić wszystko!

"Prokuratura nie odnalazła żadnych znamion przestępstwa w tym, że w Ministerstwie Sportu powstało pismo, z ustaleniem autorstwa, którego mieliśmy bardzo duże problemy. To pismo tak naprawdę realizowało oczekiwania Ryszarda Sobiesiaka i jego wielomiesięczne zabiegi i kontakty z politykami po to, by znieść dopłaty" - mówił poseł hazardowej komisji śledczej. Pismo dotyczyło wycofania zapisu o dopłatach do gier na automatach z projektu nowelizacji ustawy hazardowej.

Dodał, że w sprawie afery hazardowej odczuwa "duży niedosyt i niepokój". W opinii Arłukowicza "jeśli śledztwo zostało umorzone, materiały należy odtajnić i upublicznić". "Jeśli nie doszło do przekroczenia prawa, wyborcy mają prawo wiedzieć i znać wszystkie dokumenty, w tym dokumenty tajne, w tym dokumenty służb specjalnych, w tym dokumenty CBA" - powiedział.

Ponadto - według posła Sojuszu - decyzja prokuratury - to dowód na to, jak ważna jest komisja śledcza i jak ogromną rolę odegrała w tej sprawie. "Komisja śledcza pokazała, jak było, pokazała tło tej sprawy i pokazała, czym zajmował się Zbigniew Chlebowski i jak aktywny był Mirosław Drzewiecki i szef jego gabinetu Marcin Rosół" - argumentował.