"Jestem zaskoczona tą tępotą" - mówiła Jadwiga Staniszkis w Polskim Radiu. Wypowiedź cytuje gazeta.pl.
Z kolei dla PAP znana socjolog mówiła nieco łagodniej. Ale tylko nieco.
"Jestem zasmucona i zszokowana tą decyzją. Uważam, że nieprawdą jest, iż im zależało na wyrzuceniu, oni chcieli przekształcenia PiS-u tak, żeby mógł zwyciężać. W sytuacji, gdy jest tyle nowych zagrożeń dla Polski, osłabianie jedynej w zasadzie opozycji, jest nie do wybaczenia.
Zdyscyplinowana partia, której wizerunkiem jest taki mechaniczny aparat, nie zwycięża w wyborach, bo zwycięża się w mediach i potrzeba +tego czegoś+. A Ziobro, przy wszystkich swoich wadach - widać to było w ciągu ostatnich dwóch dni - jest człowiekiem, który się nie wycofuje, tylko forsuje swoją rację, choć wie, że będzie musiał za to zapłacić. To jest człowiek, który jest jedną z twarzy IV RP, który pociąga wyobraźnię młodych ludzi.
Widziałam ostatni tydzień kampanii, kiedy to, co było zawsze siłą prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wizja i wola, zostało wygaszone przez ten aparat, który nie chciał wygrywać. Błędy, które popełniono - zamykanie PiS-u, źle działająca młodzieżówka, wręcz odpychanie młodych ludzi - to wszystko wygląda, jakby się chciało trwać, a nie wygrywać. Polska potrzebuje czegoś innego.
Nie sądzę, żeby Ziobro, Cymański i Kurski chcieli zakładać nową partię. W tej chwili mają jeszcze trzy lata w Parlamencie Europejskim, który będzie w tej chwili jednym z najciekawszych miejsc na świecie, bo będzie próba wykorzystania Traktatu Lizbońskiego, żeby stworzyć coś, co będzie jego zaprzeczeniem - przejść od otwartego konstytucjonalizmu do federacji. I to się będzie rozgrywało tam, gdzie oni są.
Gdy tutaj wrócą, nie będą musieli niczego zakładać, bo wrócą na zgliszcza. Takie zamknięte partie się same zaduszą - zrobią się jałowe, nieinteresujące, działające na zasadzie inercji. Bez dyskusji, bez wolności wewnętrznej, bez sporów, bez prawa do ryzyka, nawet jak się coś powie błędnego, nie ma wspólnoty i to umiera".